28 lipca

Koronka i róże. Wakacje z ZuZulą - tydzień trzeci.

Koronka i róże. Wakacje z ZuZulą - tydzień trzeci.
Witajcie :)
Jestem na wakacjach, post dodany automatycznie.

Tytuł zdobienia może brzmi nieco enigmatycznie, ale generalnie tematem trzeciego tygodnia projektu u ZuZuli jest kolor niebieski ;)
Długo nie mogłam się zdecydować, które niebieskie zdobienie przeznaczyć na projekt, bo na dysku zalega mi jakieś pięć nieopublikowanych, które i tak powinnam wrzucić w najbliższym czasie. Zdecydowałam się na jedno z moich ulubionych - kombinację double stamping z reverse stamping, czyli róże na koronkowym tle.


Szczerze mówiąc nosiłam to zdobienie na początku czerwca, więc bardzo dawno ;) Ale pamiętam, że bardzo mi się podobało. Wiecie, że uwielbiam różane zdobienia, no i koronka... ach ach <3 Muszę je jeszcze powtórzyć w innym kolorze, choć błękitna baza z białą koronką wyglądała bardzo dobrze.


Do tego zdobienia użyłam prześlicznego błękitu Rimmela o numerze 855 o nazwie too cool to tango. Osobiście bardzo lubię ten lakier, jest mniej popularny niż bestival blue a jest przeuroczy, chłodny, orzeźwiający.. sama radość na letni dzień ;)


Koronka pochodzi z mojej ukochanej płytki BP-L020, a różyczki o ile dobrze pamiętam odbiłam z płytki BP-73. Szczerze mówiąc obydwie te płytki są najbardziej wyeksploatowane jeśli chodzi o moją kolekcję :D jak dobrze że płytki się nie zużywają... :)
Ćwieki również pochodzą z Born Pretty Store, kolejna ulubiona rzecz w mojej kolekcji to właśnie karuzelka z kwadratowymi i okrągłymi ćwiekami w dwóch kolorach, złotym i srebrnym.


Mam nadzieję, ze to zdobienie spodoba się wam tak samo jak mnie ;) Osobiście uważam je za bardzo udane, choć są małe mankamenty, np krzywo odbita siateczka na paznokciach małego palca. Ale to drobnostki, chyba nie przeszkadzają w ogólnym odbiorze zdobienia :)

Pozdrawiam ze słonecznej Okuninki nad Jeziorem Białym! ;)


26 lipca

I love BPS - part 6.

I love BPS - part 6.
Witajcie :) 
Jestem na wakacjach, post dodany automatycznie.
Niedawno dostałam kolejną paczkę współpracową od Born Pretty Store. Niezmiernie się cieszyłam, bo dotarła w niecałe dwa tygodnie i zdążyła przetestować kilka rzeczy przed wyjazdem :)


Paczucha dotarła do mnie w dwóch częściach, w pierwszej był jedynie płynny lateks, a w drugiej reszta. Tym razem nie decydowałam się jedynie na płytki, wybrałam tylko jedną, ze słodyczami. Pozostając w temacie stemplowym, wzięłam czarną wymienną gumę do stempla i dostałam też normalny stempel, ale to chyba pomyłka, bo na stronie jest sama czarna guma. Chciałam spróbować szablonów, tzw "nail vinyls", więc w końcu je mam, piórkowe naklejki również dawno były na mojej liście. Do tego dobrałam 3 paczuszki ozdób. 


Szablony w kształcie nieregularnych trójkątów, zdecydowałam się na ten wzór, bo bardzo go lubię, takie potłuczone szkło :) Jednak to co najbardziej podoba mi się w tych naklejkach, to oczywiście holo! <3 Pod wpływem oglądania Simply Nailogical stałam się totalnie holosexual :D Link do sklepu, klik!


Czarna guma do stempla to mój absolutny hit! Ktoś, kto to wymyślił, jest genialny. Niby mam kolorowe gumy, ale na czerni idealnie widać biały wzór, ale także srebrny i złoty. Inne kolory też super wyglądają. Zdecydowanie jest to mój ulubiony gadżet do stemplowania, choć nie jest niezbędny ;) Ma zupełnie inną konsystencję niż "zwykły" stempel marshmallow, jest twardsza, bardziej zbita, ale mi to nie przeszkadza. Do kupienia tutaj, klik!


Bardzo lubię wystające ozdoby, więc zdecydowałam się na trzy rodzaje. Tęczowe cyrkonie, złote trójkąty i drobniusie okrągłe ćwieki, mam je już w rozmiarze 1mm, tym razem wybrałam 0.8mm.
Linki: tęczowe, klik!malutkie kuleczki, klik!złote trójkąty, klik!


Uwielbiam motyw piór, więc nie mogłam nie zdecydować się na te naklejki. Jedynym problemem był wybór koloru, ale w końcu zdecydowałam się na zielono-brązowe. Dostępne tutaj, klik! 


Przyznam się, że tę płytkę wybrałam z myślą o projekcie ZuZuli ;) Jednym z tematów są słodycze, a ja od razu wpadłam na pomysł z wykorzystaniem tej płytki, bo od dawna chciałam ją mieć ;) Czyż nie jest urocza? Już nie mogę doczekać się świąt aby wykorzystać wzór laseczek cukrowych <3 Do kupienia tutaj, klik!


Płynna taśma, czyli kolejny hit tej paczuszki. Schnie szybciutko, działa idealnie, bo ściąga się w całości ze skórek, czego nie udało mi się uchwycić na zdjęciach. Jedyne do czego się przyczepię, to delikatny smrodek zepsutego mięsa. Nie jest powalający, ale przyjemny też nie. Mimo wszystko, nie jest to jakaś odpychająca wada, da się z tym żyć ;) Odkąd ją mam, znów z przyjemnością robię gradienty i nawet stemplowanie jest przyjemniejsze ;) Dostępna tutaj, klik!

To już wszystkie nowości. Mam nadzieję, że zainteresowałam was moimi nowymi cudeńkami :) 
Jak zwykle zapraszam was do robienia zakupów w Born Pretty Store, poniżej mam dla was kod na 10% zniżki:





23 lipca

Truskaweczki. Wakacje z ZuZulą - tydzień drugi.

Truskaweczki. Wakacje z ZuZulą - tydzień drugi.
Witajcie :)
Kolejny tydzień projektu u ZuZuli. Tym razem tematem są owoce. Ja zdecydowałam się na truskawki, mogłyście je widzieć już na instagramie, bo wysłałam je na konkurs u Pana Lakiera.

Miałam zamiar wykonać jeszcze jedno zdobienie na ten tydzień, ale w poniedziałek jadę na wakacje i jakoś tak mam dużo rzeczy do załatwienia. No i kurs zdobień pochłonął jeden dzień. Tak więc zapraszam was do pooglądania moich truskaweczek.


Wykonałam je techniką reverse stamping, tudzież stemplowych naklejek. Szczerze mówiąc to właśnie moja ulubiona metoda zdobienia. Czasochłonna i dłubaniny przy tym dużo, ale z ręką na sercu, uwielbiam to :)


Do tego zdobienia użyłam samych lakierów Golden Rose. Różowy i czerwony pochodzą z seri Color Expert i mają numery odpowiednio 07 i 25, z kolei zielony maluszek to Golden Rose WOW! o numerze . Żałuję, że nie użyłam błękitu jako tła, no ale już trudno. W moim wyobrażeniu truskawki znajdowały się na tle w kolorze shake'a o tym smaku no i uległam. Teraz myślę, że błękit lepiej by je podkreślił, a tak całość wyszła odrobinę mdło. 


Dodatkowo na niekorzyść zdobienia przemawiają mazy z topu, akurat zabrakło mi mojego ulubionego czarnego Sophina i musiałam się ratować innym. Ehh ciapa ze mnie, ale przyznam z pokorą, że nie jest to najlepsze zdobienie mojego autorstwa i obiecuję poprawę ;)

Ach, zapomniałabym. Truskaweczki pochodzą z płytki Y004, którą kupiłam w Born Pretty Store za punkty :) 

Mam nadzieję, że mimo wszystko nie wyszło aż tak tragicznie :) 
Mam małe ogłoszenie. Mianowicie wybywam na tydzień i wszystkie posty, które pojawią się na blogu, będą dodawane automatycznie, jeśli będą jakieś pytania albo maile, to odpowiem na nie po powrocie. No chyba, że będzie taka okropna pogoda, że nie wyjdę z pokoju, to może coś ogarnę :D 




19 lipca

Piąta paczka ambasadorska od Sophin - kolekcja Blue Lagoon i inne.

Piąta paczka ambasadorska od Sophin - kolekcja Blue Lagoon i inne.
Witajcie :)
Post miał się ukazać wczoraj, ale nie zdążyłam, byłam w Sosnowcu złożyć papiery na studia, a potem pojechałam na zakupy, bo skoro już byłam na Śląsku, to chciałam odwiedzić Silesię... no i tak zeszło. Ale muszę się wam pochwalić, od wczoraj jestem już "prawie" studentką germanistyki ze specjalnością nauczycielską i językiem szwedzkim :)

Dziś szybki post z przeglądem nowych lakierów Sophin :) Bardzo cieszyłam się na tę paczkę i jak zwykle się nie zawiodłam. Kolory może mało wakacyjne, ale aura również wcale nie jest wakacyjna i ostatnio mam ochotę na same szarości i czernie. Ale na dysku zalega mi kilka "kolorowych" zdobień, nie martwcie się ;)


Miałam wybrać sobie dwa lakiery z najnowszej kolekcji Blue Lagoon, co bardzo mnie ucieszyło. Jednak poszłam w swoją stronę i wybrałam dwa kremy, delikatny błękit i śliczny kobalt. Do tego dobrałam jasny fiolet, bo brakuje mi takiego w kolekcji, brudną biel pod zdobienia i piękny szaro-buro-fioletowy lakier ze srebrnym shimmerem. Dostałam jeszcze mój ukochany żelowy top coat, dedykowany co prawda do lakierów z serii Gellac, ale ja stosuję go z powodzeniem do wszystkich innych.


Na wzornikach prezentują się następująco. Zwróćcie uwagę na przepiękny atramentowy lakier o numerze 365. Przepięknie wygląda na wzorniku, to chyba jedyne zdjęcie, które oddało jego prawdziwą barwę. 

No właśnie.. przepiękny atramentowo-kobaltowy Sophin 365 o nazwie Deep Water. No właśnie, nowa kolekcja posiada swoje nazwy! Cieszę się, bo łatwiej zapamiętać nazwy niż numerki, choć ja i tak zwykle pamiętam numerki swoich ulubionych lakierów. Mam nadzieję, że nie będzie farbował płytki paznokcia przy zmywaniu, bo takie kolory często mają tendencję do barwienia.


Kolejny błękit z nowej kolekcji to 361 o nazwie Riviera. Uwielbiam takie delikatne pastelowe kolory, a niebieskości mają szczególne miejsce w moim lakierowym sercu, więc obydwa lakiery z serii Blue Lagoon niesamowicie mnie cieszą.



Spójrzcie, co za kolor! Szaro-buro-brązowo-fioletowy i ten srebrny shimmer... Dla mnie wygląda jak kakao :D wybrałam ten kolor z myślą o mojej mamie, bo lubi takie kolory. Mnie osobiście urzekł srebrny shimmer. Ten Sophinek pochodzi z serii Gellac i ma numer 621.


Delikatny fiolet, wybrałam go aby uzupełnić swoją kolekcję Macaroons. Brakowało mi tam fioletu i błękitu, więc dobrałam go na własną rękę. Niestety nie widać tego na zdjęciach, na paznokciu w sumie też nie, ale ma w sobie delikatny srebrny shimmer. Jeśli jesteście zainteresowane, to gorąco polecam, numer 093. Ostatnio malowałam nim paznokcie mojej cioci i zachwytom nie było końca.


I ostatni już lakier, czli Sophin 358 z kolekcji Silk, brudna biel złamana beżem, idealna pod stemple albo inne wzory. Wykończenie półmatowe, w butelce widać perłę, ale na paznokciu jest praktycznie niewidoczna.


Dziękuję serdecznie pani Rusłanie za kolejną paczuszkę z lakierami. Jest to dla mnie ogromny zaszczyt i sama przyjemność :)
Zapraszam was do sklepu internetowego Sophin, znajdziecie tam wiele wspaniałych produktów, szczególnie polecam wam lakiery piaskowe, bo jest na prawdę spory wybór, a są obecnie w letniej promocji :)







14 lipca

Czerwone maki. Wakacje z ZuZulą - tydzień pierwszy.

Czerwone maki. Wakacje z ZuZulą - tydzień pierwszy.
Witajcie :)
Skończył się projekt u Elizy, ale nic straconego, bo Zakręcona ZuZula otworzyła nowy. Letnia tematyka skusiła mnie do wzięcia udziału. Serdecznie zapraszam wszystkie chętne, bo można dołączyć w każdej chwili, a tematy są na prawdę przyjemne i proste.
Dziś pokażę wam jedno z moich ulubionych zdobień w ostatnim czasie. Jeśli obserwujecie mojego bloga już dość długo, to na pewno wiecie, że najbardziej kocham zdobienia kwiatowe. A już róże i maki najczęściej przewijają się przez mojego bloga. Nie zaprzeczę, dobrze czuję się w kwiatowych kompozycjach, lepiej mi się je tworzy i nosi.


Znów pokażę wam mojego koślawego palca, bo czemu nie, od strony paznokcia wygląda prawie normalnie, tylko kształtem odbiega od pozostałych. Nie mogę i nie będę narzekać - nie ma tragedii, przynajmniej teraz :D Szkoda tylko, że nigdy już nie będę mogła nosić długich paznokci. O przedłużaniu nie ma mowy, bo nie mam jak podłożyć formy, a naturalne, jak te na zdjęciach również są niebezpieczne. Przy małym uderzeniu mogę oderwać sobie całego paznokcia, nie ma opuszka, więc macierz jest odsłonięta. Ale ja jakoś nigdy nie lubiłam długich paznokci... ;)


Maki wykonałam za pomocą jednej z moich ulubionych kwiatowych płytek - BP-L029. Używałam jej także do zdobienia z tulipankiem i hawajskich kwiatów. Bardzo ją lubię, bo kocham kwiatowe zdobienia, a tu mamy ogromną różnorodność ;)  Dostałam ją od Born Pretty Store w ramach współpracy, możecie ją znaleźć tutaj, klik!
Nie spodziewałam się, że wzór, którego użyłam, będzie tak dobrze wyglądał, do samego końca nie nastawiałam się na nic konkretnego, robiłam naklejki w ramach eksperymentu i ćwiczeń. Ale efekt końcowy przerósł moje najśmielsze oczekiwania.
Oprócz maków możecie zauważyć małe kwiatuszki, które były żółte, ale ich barwa zlała się z bazą i tego nie widać. Są też zielone listeczki, ale drobne i małowidoczne ;)


Do tego zdobienia użyłam jednego z moich ulubionych lakierów - Astor Quick & Shine -203 Into the Sunset. Latem często ląduje na moich stopach, jestem niepocieszona, bo mam go już tylko połowę, a na prawdę nie mogę spotkać identycznego odcienia i tak dobrej formuły. Żelowe wykończenie, a krycie tak dobre, jakby to był krem, bez topu dość szybko ścierają się końcówki, ale ja nigdy nie nakładam lakieru bez zabezpieczenia. Prześlicznie wygląda z cyrkoniami, ze złotymi ćwiekami również ;)

Mam nadzieję, że makowe zdobienie spodoba wam się tak samo jak mnie ;) aż szkoda było mi je zmywać ;) Zapraszam was do wzięcia udziału w projekcie Zuzy, poniżej wkleję tematy, może któraś się jeszcze skusi ;) 







11 lipca

Projekt u Elizy II - rajstopkowe.

Projekt u Elizy II - rajstopkowe.
Witajcie ;)
Moje zdobienie już pewnie widziałyście u Elizy. Wysłałam tylko zdjęcie, bo nie wyrobiłam się z notką. Mam nadzieję, że nie tylko ja mam tak, że jak mam dużo wolnego czasu, to mam ochotę robić tyle różnych rzeczy, że w efekcie nawet połowy nie zrobię. Poza tym w ostatnim czasie nie mam zupełnie weny do pisania, na dysku mam mnóstwo zdobień, które czekają na publikację, z pisaniem gorzej. Przepraszam i postaram się poprawić :)  
Dziś ostatnie zdobienie w ramach projektu u Elizy. Tego tematu bałam się najbardziej, bo nie lubię zdobień z czarnym tintem, nie podobają mi się i już ;) Ale przełamałam swoją niechęć i stworzyłam mani na bazie tintu, jednak nie gra on pierwszych skrzypiec. Zobaczcie same.


Bardzo dziwne kolory na zdjęciach, ale przez srebrne ringi mój aparat nie ogarniał. Wybrałam trzy zdjęcia, ale chyba żadne z nich nie ukazuje tego, jak zdobienie wyglądało na prawdę. Dodatkowo na niektórych zdjęciach wydaje się, że naklejki odstają. W realu wcale tak nie było. Niestety top zrobił bąbelki, ale dopiero na zdjęciach się uwydatniły.


Do tego mani użyłam czarnego tintu, który sama zrobiłam mieszając czarny lakier z topem na folii aluminiowej. Niestety całość okropnie się mazała i tworzyła smugi, więc niektóre paznokcie malowałam kilkakrotnie. Rekordzistą jest serdeczny, którego robiłam 4 razy, bo albo w coś puknęłam, albo wyszła za gruba warstwa i nie było efektu rajstop, ehhh... Miałam dość już w fazie bazy. Potem jednak poszło gładko. 
Stemple (BPL-028) i czarny lakier z przeznaczeniem do nich, to moje nowe zakupy za punkty z BPS. Uwielbiam tę formę zakupów :D Srebrne ringi z Anastazja.net pokazywałam wam już tutaj, klik! Używałam już również złotych, ale te bardziej odpowiadają mi pod względem kształtu, bardziej pasują do moich drobnych paznokci. 
Pustkę nad ringiem wypełniłam czarną farbką akrylową, bo nie chciałam zapaprać naklejki, a farbkę da się łatwo zdrapać jakby co ;)


Powiem wam, że chociaż nie podoba mi się ta metoda i na pewno nie należy do moich ulubionych, to moja stylizacja bardzo mi się podoba. Jestem z siebie dumna, bo pomimo swojej początkowej niechęci, ugryzłam temat tak, że teraz jestem zadowolona ze swojej pracy. Gdybym tak jeszcze mogła się przekonać do jedzenia szpinaku... :D

Dziękuję Anastazji za obdarzenie mnie zaufaniem i paczuszką ślicznych naklejek :) W najbliższym czasie ukaże się post z kolejnymi naklejkami, powiem tylko, że również początkowo nie byłam do niego przekonana, a potem bardzo mi się podobało. 





01 lipca

Projekt u Elizy II - pędzlem malowane.

Projekt u Elizy II - pędzlem malowane.
Witajcie :)
Dziś pokażę wam jedno z moich ulubionych w ostatnim czasie zdobień :) Szczerze mówiąc zrobiłam je już jakiś czas temu, gdy Eliza udostępniła tematy projektu. Akurat miałam ochotę na malowanie farbami.. i jakoś tak wyszło. Chciałam pokazać je z innej okazji i na projekt zrobić coś nowego, ale niestety w tym tygodniu cały mój czas pochłonął kurs paznokci, wychodziłam z domu w południe, a wracałam dopiero po 21 i to wykończona, więc o malowaniu farbami nie było mowy. Nie chcę oszukiwać, bo moje mani ukazało się już wcześniej i to jest właśnie ta inna okazja. Wysłałam je na konkurs Klubu Miłośniczek Pięknych Paznokci i trafiłam do wyróżnionej dziesiątki! :) Mam nadzieję, Elizo, że mnie nie zdyskwalifikujesz, bo na prawdę nie zdążę już zrobić niczego nowego :(


Pastele są idealnym wyborem na lato i wiosnę. Odkąd dostałam kolekcję Macaroons od Sophin, malowałabym tylko nimi :) Uwielbiam takie delikatne i dziewczęce mani :) Niestety ostatnio jakoś straciłam wenę, ale mam jeszcze kilka zdobień w zanadrzu.


Gdzie tu malowanie farbkami i pędzlem zapytacie.. no cóż, niewiele tu się namalowałam, ale to właśnie ten akcent tworzy gwóźdź tego mani - blur effect. To właśnie te ciapki pod tulipankiem. Wbrew pozorom wcale nie było to takie łatwe, bo nie miałam farb akwarelowych. Użyłam więc dwóch farbek Oumaxi - jasnoróżowej i fioletowej oraz białej z Tigera. Rozcieńczałam je dużą ilością wody, aby konsystencja była bardzo wodnista, ale strasznie rozlewała się po paznokciu i farby kompletnie nie trzymały się białej bazy, choć uprzednio była zmatowiona. Uch, myślałam, że nie wytrzymam, ale jak troszkę wyschło, to wiedziałam, że będę zachwycona :)


Różowy Sophinek z serii Macaroons ma numer 342. Pamiętacie, w ostatnim poście pokazałam jego beżowego brata w towarzystwie magnolii. Ten ma troszkę luźniejszą konsystencję, brak jakichkolwiek drobinek, poza tym praktycznie te same właściwości. Idealnie się nakłada, kryje po dwóch warstwach i szybko schnie. Uwielbiam go, tak jak wszystkie pozostałe Sophiny z mojej kolekcji :)


(Przepraszam za ranę na kciuku, wcześniej nie zwróciłam uwagi, że jest aż tak widoczna, a to akurat jedno z nielicznych lepszych zdjęć...)
Co do pozostałych uczestników mani, to użyłam bieli Sally Hansen White On, która sprawuje się całkiem nieźle, choć przez kredową konsystencję, ciężko manewrować przy skórkach, do tego cienki i długi pędzelek źle mi leży w ręce. Ale wielku plus za dobre krycie, więc nie będę się czepiać. Pastelowe ćwieki pochodzą z Born Pretty Store, tak samo stemple (dokładnie z płytki BPL-029 - klik!). Niestety top trochę rozmazał stempel, ale mam nadzieję, że nie przeszkadza to w odbiorze ;) No i co do niedoróbek, to dziabnęłam się nożem i zrobiłam dziurę w lakierze na paznokciu wskazującym, ale nie jest to chyba aż tak bardzo widoczne. Przez wrodzony perfekcjonizm, musiałam o tym wspomnieć ;)

Mam nadzieję, że moje mani spodoba wam się tak samo jak mnie :) Jak zaczynałam prowadzić bloga, to upierałam się, że nigdy nie pomaluję paznokci na różowo... No cóż, z biegiem czasu dużo się zmieniło :D

Dziękuję serdecznie firmie Cosmo Art za możliwość testowania lakierów Sophin :)