W marcu pokazałam Wam lakier w kolorze optymistycznej cytrynki, dziś za to będzie nieco spokojniej. W kwietniu literką miesiąca zostało E. Literę D zgrabnie przeskoczyłam, bo nie znam żadnego koloru egzystującego w języku polskim, który nadałby się na tę okoliczność. Z resztą pisałam o tym szerzej w ostatnim projektowym poście czyli przy kolorze cytrynowym, klik!
Na literę E też dużego pola manewru nie było. Znacie jakiś inny kolor oprócz ecru? Ja kojarzę jeszcze emeraldowy, ale nikt normalny tak nie mówi z tego co wiem :D no i eukaliptusowa zieleń, piękny kolor, ale może nie tym razem, bo na paznokcie wjechał mój jedyny lakier w kolorze ecru.
Chciałam skonfrontować swoją wizję tego koloru z jego opisem w internetach i okazało się, że dobrze myślałam. Ecru to po prostu biel złamana żółcią i szarością. W języku francuskim słowo "ecru" znaczy "surowy, niefarbowany", odnosiło się do koloru niefarbowanych tkanin takich jak len czy jedwab.
Klasyczna biel nie zawsze mi służy, raczej staram się wybierać lekko przybrudzone odcienie tego koloru. Tak też było z tym lakierem. Długo szukałam bieli, która nie będzie śnieżnobiała, aż znalazłam MIYO mini drops Coco podczas wakacji nad morzem jakieś 5 lat temu.
Bardzo lubię te mini dropsiki od MIYO i wciąż mam kilka w swojej kolekcji, mimo że mają dobre kilka lat. Z tego co się orientuję, MIYO to kosmetyki produkowane przez firmę Pierre Rene. W tym momencie obydwie firmy są raczej znane ze względu na palety cieni i ogólnie kosmetyki do makijażu.
Ten konkretny o nazwie Coco pochodzi z serii zapachowej, nie wiem czy to na pewno zapach kokosa, czy wszystkie z tej linii miały jeden zapach, ale jest on słodki i przyjemny, nie duszący, jak przy niektórych zapachowych lakierach.
Niestety przez to, że lakier ma już kilka lat i zostało mi go bardzo mało (mniej niż pół buteleczki), to troszkę stracił swoje właściwości, co widać na zdjęciach. Nie maluje się nim już tak jak dawniej, trochę smuży i nie poziomuje się. Wciąż jest jednak jednym z moich ulubieńców pod stemple. Chętnie kupiłabym go jeszcze raz, ale w mojej okolicy w ogóle nie ma lakierów tej firmy. Wszystkie które posiadam kupiłam gdzieś na wyjeździe.
Jeśli chodzi o kolor, to solo może tego nie widać, ale w zestawieniu z czystą bielą od razu rzuca się w oczy, że jest to zupełnie inny, cieplejszy odcień.
Przepraszam Was za suche skóry, które przy tym białym lakierze jakoś zrobiły się o wiele bardziej widoczne. Robię co mogę, ale tony kosmetyków nie dają rady przy mojej alergicznej suchej skórze dodatkowo przesuszonej ciągłym myciem, które po 2 miesiącach koronawirusa weszło mi już w nawyk.
W maju malujemy lakierami w kolorach na literę F. Ja mam już jedno skojarzenie, chyba najprostsze jakie może być i pewnie będę się go trzymać. A Wy znacie jakiś inny kolor oprócz fioletu? :D
Wszystkie informacje odnośnie mojego projektu znajdziecie tutaj, klik!
I like it :-D
OdpowiedzUsuńlooking very nice! Great post ! Thanks for sharing! Stay safe! 🙏🙏🙏
OdpowiedzUsuńO dobrze, że tu weszłam, bo byłaby wtopa :D Szykowałam się w końcu w tym miesiącu na ecru na literkę e :D Obczajałam też emeraldowy, a tu się okazuje, że czas na f :D To w takim razie muszę poszukać fioletowego lakieru ;) Obym zdążyła, bo ja to jak zwykle :(
OdpowiedzUsuńA po tym lakierze zdecydowanie widać, że to nie jest biel! Ciekawy odcień :)