Myślę, że nie tylko ja tak mam. U rąk używam jedynie zwykłych lakierów, ale z racji, że u stóp preferuję hybrydy, mam małą kolekcję lakierów hybrydowych i akcesoria do zdobień. Początkowo miałam zamiar robić sobie też hybrydy u rąk, ale tempo w jakim rosną mi paznokcie i chęć zmian skutecznie mnie od tego odciągnęła.
W swojej kolekcji mam zatem kilka różnych rodzajów pyłków czy tam efektów do paznokci hybrydowych. Od dawna zastanawiałam się, jak można ich użyć z klasycznymi lakierami, bo szkoda żeby się marnowały. I wtedy znalazłam gdzieś na instagramie pewien tutorial.
Generalnie można wcierać pyłki w zwykły lakier tak jak w top no wipe przy hybrydzie. Ale ja jestem jakaś niepełnosprytna, bo za każdym razem robiłam sobie dziury w lakierze bazowym, albo nic mi się nie wcierało. Dlatego z radością wypróbowałam znaleziony w internecie sposób na... wcieranie pyłku w stemple!
Na pewno każda z Was ma w swojej szufladzie stempel, który nie działa. Albo słabo odbija wzór, albo niewygodnie się nim pracuje. Ja też taki miałam. Dostałam go do recenzji od Beauty Big Bang. Dawałam mu wiele szans, testowałam chyba z każdym lakierem do stempli jaki mam, z płytkami różnych marek i nic. Odbijał tylko jakieś marne fragmenty wzoru albo zupełnie nic. Próbowałam już wszystkiego, bo na prawdę nie chciałam dać zupełnie negatywnej opinii (albo jako stemplomaniaczka przyznać się do porażki). Możliwe że po prostu mi trafił się taki felerny egzemplarz, dlatego zostawię wam link do sklepu.
Aplikacja jest banalnie prosta:
1. Wcieramy pyłek w stempel za pomocą pacynki, dokładnie tak jakbyśmy robiły to na paznokciu.
2. Odbijamy pyłek na paznokciu.
*Gotowe*
Polecam wcześniej zabezpieczyć sobie skórki latexem aby uniknąć bałaganu. Lakier bazowy powinien być tylko lekko podeschnięty, ale wciąż lepki, aby pyłek się przylepił. Nie może być całkiem mokry, bo rozjedzie się pod naciskiem stempla. Ja działam dokładnie tak jak przy odbijaniu stemplowych wzorków.
Aby przetestować dokładnie stemplową metodę, postanowiłam podzielić moje pyłki na trzy kategorie pod względem grubości drobinek.
Kategoria 1: miałki opalizujący pyłek
Czyli każdy pyłek w stylu Chameleon lub Aurora Effect (jak np. od Neonail). Miałki biały (lub chromowy) proszek idealnie wciera się w gumę stempla, zostawia gładką taflę, która potem przenosi się na stempel. Ja użyłam akurat Opal Mirror Effect od Silcare. Na czarnej bazie mieni się od zieleni przez niebieski do fioletu. Użyłam go jednak na kobaltowej bazie, ale i tak efekt bardzo mi się spodobał.
Kategoria 2: płatki lub flejki
Do tej kategorii zaliczyłam pyłki, które mają formę nieregularnych płatków i można je aplikować na 2 sposoby, albo oprószyć wilgotny lakier (warstwę dyspersyjną) dzięki czemu płatki wylądują w niektórych miejscach, albo wetrzeć w top no wipe, dzięki czemu uzyskamy gładką taflę.
Chodzi mi o wszelkie płatki Alu itp. Ja użyłam multichromowych płatków od Born pretty, które pokazywałam na blogu tutaj. Tam użyłam je właśnie na drugi sposób, czyli po prostu jako błyszczące flejksy.
Kto używał takich płatków, ten wie, że nie są zbyt wdzięczne w obsłudze. Odklejają się od pacynki i latają wszędzie, przyczepiają się do ubrania, dłoni, włosów... Sposób ze stemplem pomaga je troszkę ujarzmić, bo przynajmniej przyklejają się w jednym miejscu i potem tylko przenoszą na paznokcie. Nadmiar zostaje na stemplu ;)
Kategoria 3: brokaty
Wiedząc jak dobrze stempel radzi sobie z pyłkami o mniejszej ziarnistości, postanowiłam sprawdzić go w akcji z grubszymi brokatowymi drobinami. Od razu postawiłam na Pixel Effect od Indigo, czyli popularnego Kopciuszka. Wiele razy próbowałam wcierać, albo chociaż przyczepić go na mokry lakier, ale nigdy nie wyglądało to dobrze, całość szła do zmycia.
Tym razem byłam zadowolona. Drobinki ładnie wtarły się w stempel i bez problemu przeniosły się na suchy, ale jeszcze lekko lepki lakier. Postanowiłam wypróbować jeszcze jeden pomysł: połączenie stempla z pyłkiem. Odbijałam kwiatki i cienkim pędzelkiem dociskałam brokat w miejscu płatków. Niestety wyszło dość nieregularnie, bo brokat opadał z pędzla i przyklejał się też w losowych miejscach na stemplu. Nie wyglądało to chyba jednak aż tak źle ;)
Podsumowując, jeśli macie problem z nadmiarem pyłków, a nie umiecie ich aplikować na klasyczne lakiery w tradycyjny sposób, spróbujcie użyć jakiegoś starego, nieużywanego stempla. Pewnie macie takie w swojej kolekcji i od dawna zastanawiacie się co z nim zrobić, wyrzucić, oddać komuś, czy bez końca dawać mu drugą szansę (przynajmniej ja tak mam :D)
Oczywiście warto wspomnieć, że takie pyłki trzeba zabezpieczyć lepiej niż zwykłe mani, najlepiej dać ze 2 warstwy topu nawierzchniowego. Zwłaszcza przy pyłkach o większych drobinach, czy glitterach.
Znacie tę metodę aplikacji pyłków na klasyczne lakiery? Jeśli nie, to mam nadzieję, że mój post okaże się chociaż troszkę pomocny ;)
Od paru dni się zbierałam do napisania komentarza, ale nie chciało mi się zalogować na telefonie :D Bardzo, bardzo fajny wpis! Super podział na typy pyłków. To zdobienie z kwiatkami jest piękne i jednak większość pyłku fajnie przykleiła się w odpowiednich miejscach :D Ja nigdy nie próbowałam na stemplu, ostatnio próbowałam na Bonder Orly i super <3 Ale na wzorniku tylko sprawdzałam, niedługo coś wetrę w paznokcie :D
OdpowiedzUsuńTego sposobu nie znałam! Za to jeśli chcę użyć pyłków na klasycznych lakierach to używam kleju do folii transferowej - ma taką lepką warstwę. A hybryd używam na prawej dłoni, której nie pokazuję tak często na blogu/instagramie i nie zmieniam jej tak często :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń