28 listopada

Moja prywatna jesienna kolekcja lakierów hybrydowych. Hybrydy Born Pretty.

Nie, to wcale nie tak, że jestem jak ta jedna z celebrytek, która zostaje twarzą danej marki lakierów hybrydowych. Aż tak znana nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę :D Po prostu zapragnęłam posiadać kilka jesiennych kolorów hybryd w swojej kolekcji. Najbardziej zależało mi na pięknym musztardowym żółtym. Przeglądając aukcje na aliexpress znalazłam hybrydy Born Pretty w bardzo dobrej cenie i postanowiłam zaryzykować. 

Pewnie nie skusiłabym się na nie tak szybko, gdyby głównym zdjęciem aukcji nie był właśnie ten wymarzony, lekko przybrudzony żółty. Po żółtym wpadła jeszcze oliwka, zgaszony pomarańcz, "bo przecież nie mam żadnego pomarańczu"... i tak do koszyka wpadło osiem różnych kolorów.



Jeszcze jedna mała dygresja na temat hybryd z Azji. Wiele z nas ma pewne obawy co do takich produktów. Boją się uczulenia, podrażnienia, składników niewiadomego pochodzenia... A jednocześnie używa np. czarnej maski na wągry Pilaten czy innych takich. Ja nie boję się używać "chińskich" hybryd na sobie. Do Born Pretty mam jeszcze jakie takie zaufanie, bo chociaż mają składy wypisane na tych białych kartonikach. Poza tym używam od dawna ich lakierów do stempli i płynnego lateksu do skórek. Hybrydy noszę tylko u stóp, sporadycznie u rąk, chyba nawet rzadziej niż raz w roku... Nikogo nie namawiam na siłę do używania tych produktów, wręcz przeciwnie, niech każdy bierze odpowiedzialność za siebie. Moja siostra uwielbia hybrydy z Born Pretty za ciekawe kolory i dobrą jakość, ja również, więc testujemy.

Dodam, że stosuję je z bazą i topem jednej z firm dostępnych w Polsce, której używam od dawna i ufam. Jakoś tak co do chińskiej bazy mam pewne opory. Chociaż z drugiej strony to po bazie jednej z najbardziej znanych firm w naszym kraju odpadły mi paznokcie u stóp i musiałam przez dwa tygodnie siedzieć w domu bo był środek zimy i nie mogłam założyć skarpet i kozaków na te rany.



Zacznę od hybrydy, która miała być piękną przybrudzoną żółcią... a przyszedł ciemniejszy kolor, trochę musztarda, trochę brąz, trochę pomarańcz. Nie tego się spodziewałam, ale i tak podoba mi się! Mam świadomość, że nie do wszystkich takie kolory przemawiają, ale jeśli szukacie czegoś takiego, to znajdziecie go pod nazwą BP-PC01 Oriental Tressure.


BP-PC05 Better Tomorrow to ciepły, kasztanowy brąz. Idealnie komponuje się z wyżej przedstawionym musztardowym lakierem. Piękny w jesiennych zdobieniach. Zdecydowałam się na niego również z tego względu, że nie miałam żadnego brązu w swojej kolekcji.


Uwielbiam ciemnozielone i oliwkowe lakiery do paznokci. Ostatnio spotkałam się z idealnym określeniem na takie odcienie (można je odnieść również do obydwu powyższych kolorów) - pugly, czyli jednocześnie pretty i ugly :D inaczej mówiąc tak brzydki że aż ładny. I taki właśnie jest BP-PV06 Faithful Leaf. Ja uwielbiam ten oliwkowy wojskowy kolor. Zalecam tylko dłuższy czas utwardzania i cienkie warstwy, bo jest bardzo mocno napigmentowany i może się zmarszczyć.


Jesień nie może obyć się bez dyni i co za tym idzie koloru pomarańczowego. Ja jednak wybrałam odcień z lekkimi różowymi tonami mając na uwadze kolor roku 2019 wg Pantone, czyli living coral, mianowicie BP-CR02 Feeling Shadows. Nie miałam w swojej kolekcji pomarańczowej hybrydy, bo czysty pomarańczowy odcień nie do końca do mnie przemawia, ale ten podbił moje serduszko. Chyba właśnie przez to że jest taki nieoczywisty.


A ten odcień wybrałam, bo lubię takie zgaszone odcienie, gdy mam ochotę na eleganckie paznokcie, coś w stronę czerwieni, ale może jednak nie czerwone. No wiecie jak to jest, jak kobieta nie może zdecydować się na jakiś kolor. BP-MP03 Mood for Love to taki bezpieczny odcień, który spodoba się zwłaszcza paniom ceniącym klasykę.


Żeby nie było tak w rudościach i żółciach, dobrałam sobie jeszcze dwa jasne lakiery, które pięknie będą wyglądały pod zdobieniami. Pierwszy to ciepły beż BP-NS03 Fantasy. Bardzo ładnie komponuje się z kolorem skóry i dobrze kryje, co jest ważne przy pastelach. Na aukcji wydawał mi się bardziej różowy.


Pozornie nie pasujący do reszty stalowoszary BP-G04 Shadow of Water pięknie komponuje się z musztardowym czy pomarańczowym lakierem. Kolor na stronie lekko się różni, spodziewałam się przybrudzonej bieli lub jaśniutiej szarości, a przyszedł taki o szarobury. Ale i tak mi się podoba, więc nie ma tragedii.


I na koniec piękny błękit BP-GB02 Blues, który nie załapał się na wspólne zdjęcie. Ale dobrze sprawdzał się przy jesiennych zdobieniach, bo jego barwa nie jest taka do końca jednoznaczna. Na początku byłam pewna, że będzie to kolor typowo letni, lazurowy niczym niebo w słoneczny dzień, ale w zależności od światła widać ciemniejsze, zielonkawe tony. 


Dane techniczne

Konsystencja: gęstsza, nie rozlewa się na skórki, poziomuje się

Krycie: mocne, nawet przy jasnych lakierach, zalecam cienkie warstwy i dłuższy czas utwardzania przy ciemnych kolorach

Komfort użytkowania: nie odbiegają od hybryd topowych marek

Pędzelek: dość sztywny, ale nie skrobie, rozkłada się w wachlarzyk przy skórkach, nabiera odpowiednią ilość produktu, średniej długości, dobrze leży w dłoni

Cena: bardzo zróżnicowana, od ok 2 do 5$, ja wyhaczyłam je w promocji na ali za niecałe 4zł.

Dostępność: strona producenta klik!, albo aliexpress, ja kupowałam tutaj, klik!

Od lewej: Mistero Milano, Victoria VYNN, Eveline. Born Pretty, Neonail, Isabelle Nails

Ze swojej strony mogę serdecznie polecić hybrydy Born Pretty. Testowałam już dużo różnych firm z hybrydami dostępnymi na Ali i póki co te wygrywają. Proszę nie zwracać uwagi na top na wzornikach, niestety ten którego zawsze używałam kończy się i smarowałam wzorniki dosłownie oparami z butelki :D 

Mam zamiar stworzyć na blogu cykl o hybrydach z Chin i co jakiś czas wrzucać wam kilka nowości razem z moją opinią. Co o tym myślicie? Zainspirowało mnie do tego własne doświadczenie, gdy próbowałam wygooglować dane kolory na realnych zdjęciach i nijak nie dało się ich znaleźć. 




2 komentarze: