23 września

Biełyje rozy. Born Pretty Store.

Biełyje rozy. Born Pretty Store.
Ludzie kupują białe bukiety Tylko na kilka chwil, A kiedy zwiędną i zniknie ich biel, To nawet nie wspomni ich nikt.
- Biełyje rozy, wersja po polsku

Jestem ciekawa czy też znacie tę piosenkę. Ja wychowałam się na muzyce lat 80. dzięki tacie. A że w tym roku tańczyłam już na dwóch weselach i wybieram się jeszcze na trzecie to jakoś tak siłą rzeczy chodzą mi po głowie takie piosenki ;)



Lakier holograficzny Born Pretty RH03 Black Desire czekał na swoją premierę chyba pół roku. Żeby było zabawniej to nosiłam go już 2 razy ale za każdym razem zdjęcia nie nadawały się do publikacji. Ogólnie to mam problem z uchwyceniem holo na zdjęciach. Dlatego poniżej pokażę wam nieostre zdjęcie, bo tylko w ten sposób udało mi się złapać tęczowe drobinki w promieniach słonecznych. 




Zamysł lakieru bardzo mi się podoba: czarna baza i grube holograficzne drobinki. Jednak formuła jest strasznie ciężka w obsłudze. Lakier jest tępy, glutowaty, gęsty. Nie ma opcji żeby dojechać nim do skórek. Przez to że jest naładowany drobinkami to wręcz drapie paznokieć zamiast po nim sunąć. Prawie niemożliwym jest rozłożyć go równomiernie na paznokciach. Ja nałożyłam 2 warstwy topu żeby wyrównać ewentualne niedociągnięcia. Efekt końcowy wynagradza mękę przy nakładaniu ale za to trwałość już nie powala. Na szczęście zmywa się bez większych trudności, więc dobre i to. Jednak za cenę 4.59$ można sobie sprawić inny czarny holograficzny lakier, który będzie łatwiejszy w obsłudze.




Wzór róży pochodzi z płytki Artist L004 również ze sklepu Born Pretty Store. Zawiera ona 26 wzorów, mniej lub bardziej abstrakcyjnych i kosztuje 3.99$. Niestety większość z nich jest za duża na moje paznokcie, więc zdecydowałam się na delikatny różany akcent i maleńkie serduszko. Kilka wzorów bardzo mi się podoba, ale tak ogólnie nie jest to raczej mój styl. Jednak zauważyłam że takie wzorki są ostatnio dość modne, więc może komuś innemu bardziej przypadnie do gustu. 
Na plus dla mnie jest to małe kółeczko z nazwą i próbką wzoru na kartoniku od płytki. Ja przechowuję moje płytki właśnie w tych kartonowych osłonkach i denerwuję się, gdy muszę wyciągnąć 10 płytek z takich samych kartoników, żeby znaleźć tę, której szukam. A tak to wszystko widać od razu.




Bardzo podobało mi się to zdobienie, zwłaszcza holograficzne iskierki w pełnym słońcu. Jednak teraz patrząc na zdjęcia mam wrażenie, że to zdobienie ma w sobie coś smutnego, żałobnego. Nie wiem czy jest to związane z moim obecnym złym nastrojem wywołanym przeziębieniem i przesileniem jesiennym, czy też to dostrzegacie. W każdym razie gdy je nosiłam, to nic takiego nie zauważyłam.



20 września

Słoneczniki nad morzem. Golden Rose WOW!

Słoneczniki nad morzem. Golden Rose WOW!
Dziś pokażę wam zdobienie, w którym nie ma wielkiej filozofii. Główną rolę gra tutaj przepiękny żółty lakier, który co prawda nosiłam w wakacje, ale na jesień też się nada. Bardzo długo szukałam idealnego odcienia ciepłej żółci, więc chętnie się nim z wami podzielę. Jeśli znacie jakieś inne żółte lakiery, np. w tonacji musztardowej lub przybrudzonej to dajcie znać ;) najlepiej w rozsądnej cenie i łatwodostępne :D



Wcale nie jest łatwo znaleźć żółty lakier. Owszem, jest łatwiej niż nawet te kilka lat temu, ale w drogeriach łatwiej jest znaleźć pastelową żółć niż jakiś bardziej odważny odcień. To samo z resztą jest z wszelkimi oliwkowymi zieleniami. Potencjalna klientka, która maluje sobie paznokcie w domowym zaciszu i tylko od święta albo do pracy, skusi się na czerwień, bordo, róż albo beż. Może czerń lub ciemny fiolet jeśli jest bardziej odważna. Niestety, w Rossmannie albo Hebe (czyli w drogeriach, które najczęściej pojawiają się w moim mieście) ze świecą szukać oryginalnych odcieni. 

Mam 3 ulubione oliwkowo-zgniłe odcienie i tylko jeden z nich pochodzi z Rossmanna. Z limitowanej serii Rimmela. Od dwóch lat szukam lakieru w kolorze brudnej musztardy. Gdzieś w internecie widziałam taki odcień i próbuję znaleźć go w sklepach ale niestety. Dlatego tak cieszę się, że udało mi się chociaż znaleźć idealnie słoneczny żółty <3




Na szczęście ratują nas, lakieromaniaczki rządne intrygujących odcieni, lakiery Golden Rose. W ich seriach można znaleźć mnóstwo lakierów o nietuzinkowych odcieniach. Nie chcę was okłamać, bo dokładnie nie liczyłam, ale najliczniejsza grupa lakierów w moim helmerze to właśnie Goldenki.

Ten piękny żółtek ma numer 41 i pochodzi z serii WOW! Ta maleńka buteleczka mieści 6ml emalii i kosztuje (w zależności od stoiska) w granicach 4 zł. Jeśli chodzi o malowanie, to może dla kogoś minusem będzie dość mały pędzelek, ale dla mnie to nie problem, bo nawet lepiej operuje mi się takim przy moich drobnych paznokciach. Nałożyłam trzy warstwy, ze względu na bruzdy i ciemną płytkę, ale myślę że przy "normalnych" paznokciach spokojnie starczą dwie. Szybko schnie mimo 3 warstw, nie smuży co jest często spotykane przy żółtych lakierach i nie ma kredowej konsystencji czego nie cierpię, a też często się zdarza. Jest bardzo trwały, ja zmyłam go po powrocie z wakacji, nosiłam go przez pięć dni i nie oszczędzałam, kąpałam się w słonej wodzie, bawiłam w piasku i myłam naczynia.




Płytkę BP-L029 mam już dobre 3 lub 4 lata. Odkąd tylko ją dostałam, marzył mi się wzór słoneczników na żółtym tle. Tak na prawdę to są chyba jakieś inne kwiaty, ale ja sobie je zawsze wyobrażałam w żółci. Tak genialnie nosiło mi się to zdobienie, że zmyłam je dopiero po powrocie do domu i to na prawdę z przykrością. Już myślę o kolejnych żółtych paznokciach!



Do zdobienia użyłam:
żółtego lakieru Golden Rose WOW! 41
czarnego lakieru do stempli Born Pretty Store
czarnych ćwieków z Aliexpress
płytki BP-L029

18 września

Twin mani z Malinailą. B.00 rainbows and unicorns.

Twin mani z Malinailą. B.00 rainbows and unicorns.
Dziś mam dla was wyjątkowy post. Bloga prowadzę już chyba 8 lat a pierwszy raz wzięłam udział w twin mani! Weroniko (Malinaila), dziękuję Ci za zorganizowanie tej zabawy, bo pewnie sama bym się nie odważyła zapytać. Mam nadzieję, że jeszcze coś razem zmalujemy!





Z racji że ja niestety nie jestem tak utalentowana jak Weronika jeśli chodzi o ręczne malowanki (no zobaczcie tylko te żabki albo Mulan!), zaproponowałam więc abyśmy wybrały jedną wspólną płytkę i stworzyły paznokcie oparte na tym samym wzorze. Padło na płytkę B.00 rainbows and unicorns i wzór w lakiery. Jak widzicie, podeszłyśmy do tematu zupełnie inaczej!




Ja postanowiłam zaszaleć i zrobić naklejki stemplowe na wszystkie paznokcie. Byłam jednak bardzo niezadowolona! Naklejki rozjechały mi się na dwóch paznokciach i nawet przez chwilę miała ochotę wszystko zmyć i robić od nowa. Na zdjęciach chyba jednak aż tak nie rzuca się to w oczy. Długo zastanawiałam się nad kolorem tła. Miał być róż, srebrne holo, biały. W końcu stanęło na błękicie i to był chyba najlepszy wybór ;)



Weronika wybrała wzór pojedynczego lakieru, a małe lakiery wykorzystała jako tło i do tego użyła fantastycznego lakieru termicznego, który daje efekt gradientu. Bardzo mi się podoba! To niesamowite jak można zinterpretować ten sam wzór na różne sposoby ;) wybrałyśmy zupełnie inną kolorystykę, wykończenia lakierów i inną metodę stemplowania. 

Dziękuję Ci za zabawę Kochana ;* mam nadzieję, że jeszcze kiedyś razem coś stworzymy i że to będzie całkiem niedługo ;)
tutaj zobaczycie wpis Weroniki i dowiecie się jak powstało jej zdobienie, zaglądajcie! ;)




Do zdobienia użyłam:
błękitnego Golden Rose Ice Color 149
ciemnego różu, bieli i kobaltu z Golden Rose do kolorowania stempli
czarnego lakieru do stempli Born Pretty
płytki B.00 rainbows and unicorns

12 września

Neonowe fluorescencyjne lakiery do stempli Born Pretty. Czy warto?

Neonowe fluorescencyjne lakiery do stempli Born Pretty. Czy warto?
Ostatnio się strasznie rozleniwiłam jeśli chodzi o blogowanie. Maluję paznokcie regularnie ale jeśli chodzi o publikację, to już różnie bywa. W sierpniu tuż przed moim wyjazdem nad morze dostałam paczkę od Born Pretty. Sklep wprowadził nową linię produktów neonowych, które z założenia mają świecić w ciemności. Nie byłam zainteresowana pyłkami czy żelami, ale lakiery do stempli to już inna sprawa. 
Nie przepadam za neonami, ale akcenty w postaci neonowych stempli i to jeszcze na wakacjach nad morzem, do opalonej skóry i pięknego słoneczka... Brzmi nieźle i napaliłam się na te neonowe stemple jak głupia. No i się rozczarowałam, tak samo jak tym słoneczkiem.



Wybrałam pięć kolorów: Fist Fight, Carry on, Be lost, Wondering Fall. Każdy z nich kosztuje 3.59 i możecie znaleźć je na stronie sklepu jak i na amazonie. W tej serii jest osiem kolorów, ale wybrałam te najbardziej podstawowe. Odkąd tylko je zobaczyłam miałam przed oczami neonowy stemplowy gradient i tak też postanowiłam je wypróbować.




Na zdjęciach widać, że zarówno pogoda jak i stemple były rozczarowujące. Stemplowałam na bieli, bo na ciemniejszych to już w ogóle wypadają raczej mizernie. Wzorki są strasznie blade, jakby lakiery miały za mało pigmentu. Szkoda, bo seria ma potencjał, ale już lepiej nadają się do normalnego malowania niż do stempli. 
Żadnego świecenia w ciemności nie odnotowałam. Na stronie nie ma informacji, że trzeba je wcześniej naświetlić czy coś, więc możliwe że zrobiłam coś źle, ale mi nic nie świeciło :(






Nie lubię pisać negatywnych recenzji, ale tym razem nie jestem zadowolona. Spodziewałam się zupełnie innego efektu. To nie tak że produkt nie działa. Lakiery stemplują, pobierają się w całości, nie ma dziurek we wzorach, łączą się ze sobą do gradientu. Ale w podobnej cenie na pewno można znaleźć coś lepszego. 
Niebieski, którego użyłam na kciuku to zwykły lakier z firmy Essence. Chyba nie potrzeba więcej tego komentować. Zdaję sobie sprawę, że lakiery neonowe są trudniejsze do wyprodukowania i ciężko znaleźć na rynku takie dobrze kryjące. Ale chyba lepiej dopracować produkt lub wypuścić go jako klasyczny lakier o dobrym kryciu niż mierny do stempli.