18 listopada

Orly Androgynie.

Witajcie :)
Ostatnio pisałam, że od czasu do czasu będę wam pokazywała lakiery solo, bez zdobień. Mam w swojej kolekcji kilka wyjątkowych egzemplarzy, które na prawdę na to zasługują. Jednym z nich jest właśnie Orly Androgynie.


Na ten lakier polowałam bardzo długo, ale nawet jak już znalazłam, to nie opłacało mi się robić zakupów tylko dla jednego lakieru i rozsądek zawsze zwyciężał. Udało mi się go wyhaczyć w koszyku przecenowym na targach w Warszawie. Cieszyłam się jak dziecko na gwiazdkę <3 w sferze moich marzeń jest jeszcze Peceful opposition, choć on jest już raczej totalnie niemożliwy do zdobycia.


Jeśli chodzi o kolor, to nie da się go opisać jednym słowem. Półtransparentna czerń, przez dużą ilość złotego pyłku wpada w brąz, do tego dochodzą duże heksy w kolorze kobaltowym, błękitnym, miedzianym i złotym. Niestety lakier schnie dość długo, top przyspieszający wysychanie jest niezbędny, dodatkowo wygładzi powierzchnię, bo drobinki mogą gdzieniegdzie wystawać i haczyć. Oczywiście zmywanie nie należało do najprzyjemniejszych, bo zapomniałam dać pod spód bazę peel off.

Nie wszystkim ten efekt się spodoba, widziałam gdzieś określenie 'kolor błota i śmieci w środku', ale mnie urzekł i nie mogłam się doczekać aż wyląduje na moich pazurkach ;) Świetnie sprawdzi się jako uzupełnienie stylizacji, zwłaszcza w nadchodzącym okresie świąteczno-karnawałowym ;)


Mam świadomość, że to trochę bez sensu, pokazywać wam lakiery, które są już praktycznie nie do dostania, ale uważam, że niektóre są tak wyjątkowe, że możemy popodziwiać je razem. Ogólnie zauważyłam, że marka Orly praktycznie w każdej kolekcji wypuszcza taką perełkę i mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się reedycji niedostępnych już Androgynie czy Peaceful Opposition ;)




7 komentarzy:

  1. Rowniez kupilam go na wyprzedazy na targach i pokochalam od razu 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. jego już się nie da dostać? to cieszę się w takim razie, że kiedyś też się w niego zaopatrzyłam (także w koszu wyprzedażowym na beauty forum ;) ), choć u mnie nadal nie doczekał się premiery na paznokciach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uważam, że warto pokazywać nawet takie niedostępne już egzemplarze - a nóż ktoś będzie robił wyprzedaż na blogu czy coś i wtedy przynajmniej będziemy wiedziały jak to cudo wygląda :)

    OdpowiedzUsuń