19 lutego

Zestaw żelowy Sophin - lakier 629 i top Gellac.

Witajcie :)
Niby mam ferie zimowe i teoretycznie mam wolny czas. No właśnie - w teorii. Miałam nadzieję, że uda mi się częściej dla was pisać, ale jakoś nie wyszło. Nawet paznokci nie chce mi się malować. To wszystko wina pogody, bo jest tak ciemno, jakby panowała jakaś durna noc polarna - idę spać i jak wstaję (o 9, co za rozpusta!) to jest tak samo ciemno. Słońca to ja od tygodnia nie widziałam. 
Żeby nie pogrążać się w tym zimowym śnie, przedstawię wam lakier w przepięknym, krwistym kolorze, może on nas trochę ogrzeje ;)




Przedstawiam wam kolejny żelowy lakier Sophin w mojej kolekcji. Wcześniej zdecydowałam się na lakier mleczny różowy, idealny do frencha, o numerze 636, więc teraz również wybrałam coś klasycznego - piękną krwistą czerwień nr 629.

Seria Gellac Sophin ma za zadanie imitować żelowe paznokcie. Jest to o tyle fajna opcja, że wykonujemy manicure w klasyczny sposób, czyli nie musimy ingerować w strukturę paznokcia jak przy hybrydach czy żelach, a zarazem lakier ma przedłużoną trwałość. Dodatkowym plusem jest fakt, że lakiery Sophin nie zawierają szkodliwych substancji jak formaldehyd, toluen, kamfora, DBP, parabeny.

Dopełnieniem lakieru żelowego jest top coat GelLac. To mój pierwszy tak genialny top. Używam go już od jakiś dwóch miesięcy (spokojnie można go używać do wszystkich lakierów) i w prawdzie troszkę zgęstniał, ale oprócz tego, że obkurcza się przy skórkach, to nie mogę mu nic zarzucić. Wciąż schnie w kilka sekund i utwardza lakier, a do tego przedłuża jego trwałość. Dzięki niemu każdy lakier pięknie lśni, ale to co robi z żelowymi Sophinami.. Powiem tyle - cały okres noszenia lakiery lśnią jak szkło.
Dostałam wiele pytań, jaką hybrydę noszę na paznokciach, a tu niespodzianka, żadna hybryda, a Sophin ;) 


Co prawda wszystkie Sophiny z serii GelLac są jednocześnie bazą, ale ja mam ostatnio dość słabe paznokcie, więc i tak jestem zmuszona użyć pod spód odżywki. Nie sądzę, żeby miało to jakiś znaczący wpływ na przyczepność lakieru ;)

To co mogę powiedzieć na temat tej emalii, to kolor na paznokciach odbiega od tego w buteleczce. W buteleczce jest ciemniejszy i bardziej przypomina czerwone wino, z kolei na paznokciach jest jaśniejszy. Należy nakładać go pewnymi ruchami, bo mogą tworzyć się prześwity. Konsystencja lakieru odbiega od innych, które mają imitować żel (np. Essence) - jest luźna i gładko sunie po płytce, a przy tym nie zalewa skórek. Przy zmywaniu nie barwi skórek i paznokci na czerwono, co jest ogromnym plusem, bo mam podobny lakier z Kinetisc i czyszczenie to istna katorga.
Na zdjęciach top tak mocno odbijał światło, że ciężko mi było zrobić jakieś sensowne zdjęcia, widać białą poświatę na paznokciach, tak właśnie odbijało się światło.


To już ostatni lakier z mojej drugiej paczki, którą dostałam od Cosmo Art, polskiego dystrybutora marki Sophin. Jestem ogromnie wdzięczna za możliwość współpracy z marką. Zaznaczam, że fakt otrzymania lakierów Sophin do recenzji nie ma wpływu na moją opinię, każda recenzja jest oparta na moich odczuciach. Po prostu lakiery tej marki są świetnie, a praca z nimi to sama radość ;)

Na pewno użyję tej czerwieni do niejednego zdobienia, bo bardzo ją polubiłam :) Mam jeszcze w zanadrzu kilka zdobień z innymi Sophinkami, postaram się je pokazać jak najszybciej :)




9 komentarzy: