31 grudnia

Sophin 202.

Witajcie :)
Dziś Sylwester! Jak mi ten rok szybko zleciał. Wydaje mi się, że miesiąc temu szykowałam z mamą imprezę dla siostry i koleżanek a potem w biegu malowałam paznokcie na czerwono i doklejałam srebrne gwiazdy (które notabene nie przetrwały nawet dwóch godzin). A tu kolejny sylwester.

Chciałabym pokazać wam lakier Sophin o numerze 202, który planowałam nałożyć na swoje paznokcie na tę wyjątkową noc. Planowałam, bo finalnie dopasowałam mani do mojej biżuterii, więc jest złoto-granatowo.


Lakier Sophin o numerze 202 od razu znalazł się na mojej liście, gdy wybierałam lakiery do współpracy. Skradł moje serce totalnie i bezsprzecznie. Wprost nie mogłam się doczekać aż nałożę go na paznokcie. 

Jeśli o mnie chodzi, uważam go za rozproszone holo. W różowo-fioletowej bazie pływa mnóstwo tęczowych drobinek. W cieniu wydają się złote, czerwone i srebrne, ale gdy padnie na nie choć smuga światła, przybierają mnóstwo tęczowych barw. W cieniu lakier wydaje się mieć chłodne tony, ale w świetle okazuje się, że jest to raczej kolor w ciepłej tonacji. Lakier o wielu twarzach.

Jeśli chodzi o aplikację, to maluje jak marzenie, gładziutko, jest dość rzadki, ale nie zalewa skórek, wystarczą dwie cienkie warstwy do idealnego krycia, nie smuży.
U mnie przetrwał nawet mycie okien, mało tego, bez topu i wyszedł z tego w stanie nienaruszonym. Nawet końcówki się nie wytarły.




Na zdjęciach widać jak niesamowicie zmienia się pod wpływem światła. Teraz jest to jeden z moich ulubionych lakierów. Jestem wdzięczna marce Sophin, że dzięki ich uprzejmości mogę testować takie lakierowe cudeńka, bo tak wspaniałych lakierów to ja jeszcze na paznokciach nie miałam.

Kochane, życzę wam wspaniałej zabawy i szczęśliwego Nowego Roku!

8 komentarzy: