10 lutego

Pamiątka z Włoch.

Witajcie :)
Mam takie małe postanowienie, że z każdego kraju, który odwiedzę przywiozę sobie lakierową pamiątkę. Tak więc z Czech mam Gabriellę Salvete, ze Słowacji niestety nic nie mam, bo nie interesowałam się wtedy paznokciami... Jeśli chodzi o wakacyjne podróże po Polsce to zaopatruję się wtedy w lakiery, których u mnie nie ma (Natura). A z Włoch postanowiłam przywieźć sobie prawdziwy włoski lakier - Kiko. Wiem że można je dostać w internecie lub kupić w Polsce, ale to nie to samo.
Zakupy były bardzo błyskawiczne :) Wskoczyłam do salonu Kiko we Florencji, drapnęłam lakier po jakiś tylko 3 minutkach zastanowienia, pognałam do kasy i już :) Musiałam się sprężać, bo za jakieś 10 minut grupa miała się spotkać i ruszać do autokaru. Chyba jeszcze nigdy nie zrobiłam tak szybkich lakierowych zakupów :D
Mój lakier ma nr 532 i przypomina syreni ogon :) Nie umiem jasno określić koloru, bo w każdym świetle wygląda inaczej, nigdy nie jest taki sam. W błękitnej bazie pełno jest zielonego i złotego shimmeru. Dlatego jest taki troszkę świąteczny, choinkowy. Niestety nie umiałam dobrze oddać koloru na zdjęciach. Najbardziej podobny jest na zdjęciach w świetle lampy. Mimo wszystko jest bardziej żywy niż na zdjęciach, magiczny, no i ma więcej złotych drobin, które zjadł aparat. Poczekam na słoneczne dni i zrobię zdjęcia jeszcze raz.


Jeśli chodzi o sprawy techniczne, to długo utrzymuje się na paznokciach bez odpryskiwania, jedynie wyciera się na końcach, na zdjęciach widzicie go po 5 dniach noszenia. Ma lejącą konsystencję, ale dobrze mi się nim malowało. Zmywanie nie przysporzyło mi problemów, choć drobinki stawiały delikatny opór.
Z pewnością będzie to jedna z perełek mojej kolekcji.

Macie jakieś lakiery Kiko? Jakie macie z nimi doświadczenia?



2 komentarze:

  1. Zazdroszczę takich wycieczek, my niestety jeździmy najwyżej do teatru w Poznaniu... A lakier prześliczny :D

    OdpowiedzUsuń