13 września

Mój ulubiony błyszczyk - Sweet Delice od Butterfly

Hej Dziewczyny :)
Trochę mnie tu nie było, ale już pojawiają się pierwsze kartkówki i to jest strasznie dobijające :(
Niemniej jednak wasze blogi czytam, nie opuszczam was, o nie :) w weekendy jestem tu bardziej obecna, w tygodniu niestety mniej ale cóż poradzić...

Chciałam wam pokazać mój ulubiony błyszczyk. Nie jest to nie wiadomo jaka firma, w zasadzie to nie pamiętam gdzie go kupiłam, pewnie na jakimś bazarze.
Jest to błyszczyk Sweet Delice firmy Butterfly collection produkowany przez Veronę.
Jest po prostu OBŁĘDNY! Ma świetny kolor, na zdjęciu wyszedł bardziej różowo, ale w rzeczywistości jest cieplejszy, jakby dodać do niego maleńką kropelkę pomarańczu.
Co do opakowania, to niedługo po zakupieniu wysunęła mi się czarna osłonka na skuwce. Została tylko biała zakrętka, nie wygląda ona zbyt dekoracyjnie, ale w niczym nie przeszkadza, kosmetyk się nie wylewa, nie odkręca, więc wg mnie jest w porządku. Napisy nie ścierają się, ciekawe są również te kwiatuszki, choć pewnie znajdą się osoby, które powiedzą, że kiczowate.
Zapach przypomina mi troszkę truskawkową pastę do zębów dla dzieci lub gumę balonową. Jest bardzo słodki. Tak samo smak. Ciut chemiczny, ale nie mogę nie oblizywać warg xD bardzo go lubię.
Ważny jest też dla mnie efekt tafli wody i ten błyszczyk mi go daje. Nie lubię brokatu na ustach, wolę gładką taflę wody bez shimmeru, drobinek czy innych farfocli. 
Ma aplikator w kształcie pędzelka, niestety nabiera on zbyt dużo kosmetyku, dlatego ja nakładam jedną taką ciapkę na usta, resztę obcieram o brzegi (jak lakier do paznokci) i rozsmarowuję. 
Ma taką średnią konsystencję, bo ani za rzadki, ani za gęsty, choć bardziej w kierunku rzadkiego. 
Kolejnym plusem jest to, że raczej nie skleja ust. 
Nie podkreśla też suchych skórek, nie wysusza ust, mam nawet wrażenie, że troszkę nawilża, ale nie jest to jakieś spektakularne nawilżenie.

Gdybym tylko miała dostęp, w sensie wiedziała gdzie go kupić to już bym tam leciała, tym razem po jego brata w kolorze nude, bo bardzo mi się podoba nudziak na ustach ;)


Moja ocena: 5+/6

Niestety nie dodaję efektu na ustach, bo durny aparat tego nie oddaje. 
Podsumowując: Czego chcieć więcej od błyszczyku? Nie klei się, ładnie wygląda, robi mi wodną taflę, nie ma brokatu czy drobinek, które mi się potem przemieszczają po twarzy... Ja więcej nie potrzebuję. Nie musi mi jakoś super nawilżać ust, bo to nie jest jego zadanie, tego oczekuję od maści z wit. A czy wazeliny. 

Rozpisałam się troszkę. Jak widzicie zmieniłam tło do robienia zdjęć, bo moje żółte kwiatuszki zrudziały i przekwitły :( to teraz będę maltretowała aksamitki póki one nie zdechną, a jak już zdechną to chyba na gołej ziemi będę zdjęcia robiła, no chyba, że Owidia coś wykombinuje. 
Pozdrawiam Was cieplutko w te coraz zimniejsze dni, czymajcie się ;)

2 komentarze: