18 grudnia

BLOGMAS, dzień 17. Prezentownik last minute oraz wspieram polski biznes

Ludzie przed Świętami dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy mają już dawno wszystko załatwione, a o prezentach myślą już od września, oraz tych, którzy o prezentach myślą dopiero w ostatniej chwili. Ja należę raczej do tej pierwszej kategorii. Staram się wcześniej przemyśleć temat. Prezenty kupuję już od listopada, bo wtedy można trafić na różne promocje, np. podczas black friday. Tak było również w tym roku. Prawie wszystko kupiłam właśnie podczas black week czy black friday, potem tylko dokupiłam alkohol czy słodycze.

Co robić jeśli jednak należysz do tej drugiej kategorii i właśnie panikujesz, bo okazało się, że jednak mieścisz się w limicie 5 osób i jedziesz na Wigilię do rodziny i trzeba pomyśleć o prezentach last minute? Tutaj wchodzę ja z moimi propozycjami prezentowymi. Również takimi dostępnymi stacjonarnie, bo w tym momencie nie wszystkie sklepy dają gwarancję na dostawę przed Świętami. Oczywiście to tylko moje pomysły, takie które cieszą mnie i moich bliskich.

Co roku pojawia się ten sam problem, w internecie są miliony prezentowników, ale większość tych rzeczy jest dostępna tylko online i kosztuje krocie. Sama ostatnio przeglądałam takie posty w poszukiwaniu inspiracji. Po ekspresie do kawy za ponad tysiąc złotych i elektrycznej hulajnodze za jeszcze większą sumę wysiadłam. Ten rok jest wyjątkowy. Niestety w nie do końca dobrym tego słowa znaczeniu. Wielu ludzi straciło pracę, ma mniejsze dochody, zetknęło się z chorobą czy stratą kogoś bliskiego. Nie uważam, że takie drogie prezenty rodem z pięknej i długiej reklamy a*** są na miejscu... Ja też chciałabym dać każdemu członkowie mojej rodziny to co najlepsze, jakiś ogromny i drogi prezent. Tylko mało kto normalnie dysponuje budżetem na prezenty liczonym w dziesiątkach tysięcy, a co dopiero w dobie pandemii. Z tego powodu postanowiłam stworzyć swój prezentownik, wersja bardziej ekonomiczna. Starałam się też dobrać propozycje tak, aby wesprzeć przy okazji polski biznes. Co robić jeśli jednak należysz do tej drugiej kategorii i właśnie panikujesz, bo okazało się, że jednak mieścisz się w limicie 5 osób i jedziesz na Wigilię do rodziny i trzeba pomyśleć o prezentach last minute? Tutaj wchodzę ja z moimi propozycjami prezentowymi. Również takimi dostępnymi stacjonarnie, bo w tym momencie nie wszystkie sklepy dają gwarancję na dostawę przed Świętami. Oczywiście to tylko moje pomysły, takie które cieszą mnie i moich bliskich.

1. Coś dla urody, czyli polska pielęgnacja


W tym momencie panuje prawdziwy boom na naturalne czy wegańskie kosmetyki. Sama mocno zajarałam się tematem, ale zawsze było mi trochę szkoda kasy, bo jednak te produkty są dość kosztowne. Z mojej strony mogę Wam polecić jedną markę, która na razie mnie nie zawiodła, a nie kosztuje miliony monet. 
Firmę Uzdrovisco poznałam w tym roku na Meet Beauty. Byłam zachwycona prezentacją, która oprócz ogromu merytorycznych informacji była estetyczna, po prostu piękna. Uzdrovisco to naturalne kosmetyki na bazie roślin. To oczywiście polska marka, a jak wiemy, teraz, w czasie pandemii warto postawić na lokalny biznes. Odkąd dostałam przesyłkę z zestawem ich kosmetyków, moja pielęgnacja twarzy zmieniła się na lepsze. Moja skóra twarzy nie jest bardzo problematyczna, ale przez zmiany alergiczno-łuszczycowe łatwo ją podrażnić, jest sucha i czasem coś wyskoczy mi na czole czy brodzie. Odkąd stosuję kosmetyki Uzdrovisco, moja buzia wygląda o niebo lepiej, jest nawilżona, gładka, bez podrażnień, a pojedyńcze niedoskonałości pojawiają się rzadko, najczęściej w okolicy "tych dni". W tajemnicy powiem Wam, że produkty marki Uzdrovisco znajdą się również pod moją choinką. Na stronie firmy można znaleźć świetne zestawy prezentowe, ale jeśli boicie się, że paczka nie dojdzie na czas, to spokojnie, ich produkty są dostępne stacjonarnie, w Super Pharm oraz w Rossmannie. Ja jestem fanką serii fitodozującej, ale na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. 

2. Dobra książka

Święta 2017 i mój ulubiony rodzaj prezentu - książki i ciepłe skarpetki


Co roku, gdy ktoś mnie pyta o to, co chciałabym dostać pod choinkę, mówię bez wahania: książkę. Mam listę tytułów, które chciałabym kupić i przeczytać, ale też jestem otwarta na propozycje. Tutaj nie polecę jakiś szczególnych tytułów, bo to jest zależne od preferencji obdarowywanej osoby, ale na rynku jest tyle tytułów, że dosłownie każdy znajdzie coś odpowiedniego. Tu nie musimy się obawiać, większość księgarni jest normalnie otwarta, więc można się wybrać po prezent nawet 23. grudnia. Tutaj również radziłabym zajrzeć do mniejszych księgarni, które nie są częścią sieciówki. Małe księgarnie już od wielu lat zmagają się ze zmniejszonymi obrotami, bo większość ludzi kupuje książki w internecie, czy większych, sieciowych księgarniach. Możecie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, zrobić komuś prezent, a przy okazji spełnić dobry uczynek i sprawić radość księgarzowi.
Jeśli wiemy, że ktoś lubi czytać, ale nie do końca wiemy co, to świetną opcją jest też karta podarunkowa do księgarni. Tak, wiem, że nie wszyscy uznają bony upominkowe za udany prezent, ale karta podarunkowa do empiku, to jeden z moich ulubionych i ogromnie się cieszę, gdy go dostaję. Sama raczej nie kupuję książek w tym sklepie, ale zawsze gdy dostaję kartę do empiku, to czekam na dobrą promocję i udaje mi się wyhaczyć jakieś ciekawe tytuły.

3. Ubranie polskiej marki

Dbałość o detale, która nie przestaje mnie zachwycać


Ja w spódnicy Łucji od Panny Rosy i nasz bejbi doggo


Po raz kolejny powtórzę, że tym roku szczególnie powinniśmy zadbać o polskich przedsiębiorców. Nie oszukujmy się, 2020 wszystkim dał w kość, małym (i większym) firmom też się oberwało. Panna Rosa to polska marka odzieżowa prowadzona przez młodą dziewczynę, Teresę. Mam w swojej kolekcji kilka ubrań od Panny Rosy i na prawdę je lubię. Jestem szczęśliwą (ironia) posiadaczką sylwetki typu gruszka i bardzo ciężko kupić mi spódnicę, czy sukienkę z sieciówki, nie mówiąc już o tym, że wszystkie spódnice z sieciówek są na mnie bardzo krótkie, choć mam 169 cm wzrostu, więc nie jakoś dużo. Doceniam sukienki i spódnice Panny Rosy za kobiece kroje, wygodę (kieszenie w prawie każdym modelu!), przewiewne, naturalne materiały i podejście zero waste - ze ścinków materiału są produkowane gumki do włosów i turbany. Zdaję sobie sprawę, że to dużo droższy prezent (jak na moje standardy) i nie każdy może sobie pozwolić na taki, albo obawia się, że nie dopasuje rozmiaru i prezent trzeba będzie odsyłać, ale jeśli można, to warto. A może znacie osobę, która lubi klimaty vintage i dodatki retro, ale szkoda jej pieniędzy, żeby zainwestować w elegancką, jedwabną apaszkę? Mnie pewnie też byłoby szkoda pozwolić sobie na taką fanaberię, ale moja vintage'owa dusza z pewnością doceniłaby gest. Jeśli wasza babcia, mama czy siostra dobrze odnajduje się w takich klimatach i chcecie jej podarować odrobinę luksusu, możecie postawić właśnie na jedwabną apaszkę Panna Retro. A z pewnego źródła wiem, że paczki dotrą nawet do spóźnialskich, bo ostatnia wysyłka inpostem jest 23 grudnia i na wigilię powinny dotrzeć ;)

4. Dobry alkohol i słodycze

Pewnie przewracacie oczami, że to kolejna droga propozycja. Otóż dobry alkohol wcale nie musi być bardzo drogi. Nie oszukujmy się, znam wiele osób, które z przyjemnością napije się wina z okazji lub bez większej okazji, ale nie znam nikogo, kto po aromacie wina pozna, w jakiej beczce i ile miesięcy było przechowywane, na którym zboczu winnicy dojrzewały winogrona i w jaki sposób były one zbierane. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o to, żeby teraz całej rodzinie kupić wino marki wino, mamrota czy amarenę, ale o to, że dobre wino niekoniecznie musi kosztować 100 zł i ani grosza mniej. W zeszłym roku poznałam Winiarnię Zamojską. Szukałam wina do prezentu dla mamy mojego chłopaka, która jest fanką wina porzeczkowego i tak trafiła w moje ręce butelka właśnie tej marki. Mają w swoim asortymencie różne warianty, linię owocową, w której skład wchodzi właśnie porzeczka, ale też gruszka czy wiśnia, nie są bardzo drogie, choć też nie z najniższej półki cenowej, sympatyczny design etykiety (te zamojskie kamieniczki!) i coś interesującego. Swoim smakiem przypominają mi nieco wino domowej roboty, które robił tata mojej koleżanki. Wino słodkie, ale nie za słodkie, otulające, idealne na zimowy wieczór przy choince i z książką. Budzi piękne wspomnienia. Mamie smakowało, poprosiła Dominika, żeby kupił to samo i w tym roku ;)
Tutaj dobrą opcją będą też kraftowe piwa z małych, lokalnych browarów. Warto zrobić szybki reserach i zorientować się, co można znaleźć w Waszej okolicy. 

Domowe pierniczki też będą świetnym pomysłem na prezent


Ze słodyczami sprawa ma się bardzo podobnie. Warto kierować się gustem osoby, dla której robicie prezent. Można kupić zwykłe czekoladki czy mikołaja z czekolady, ale pamiętajcie aby w tym drugim wypadku sprawdzić skład, aby nie kupić wyrobu czekoladopodobnego, o wątpliwym smaku. Można też wspierać lokalne piekarnie czy cukiernie. Może któraś sprzedaje ręcznie robione pierniczki? Pewnie na ostatnią chwilę będą już wszystkie wykupione, ale zostało jeszcze kilka dni do świąt, może jeszcze się uda. Osoby prywatne też ogłaszają się na różnych portalach, może akurat w waszej okolicy ktoś potrzebuje sobie dorobić przed świętami i piecze ciasteczka? Zawsze też można upiec pierniki samemu i dołożyć je do prezentu, wystarczy tylko ładnie je ozdobić i zapakować. Prezenty handmade są super!

5. Miód z lokalnej pasieki

Lecznicze właściwości miodu są znane od wieków. Obecnie można kupić wiele rodzajów "płynnego złota", a każdy z nich wywiera pozytywne działanie na coś innego. Zwłaszcza w sezonie zimowym lub jak ostatnio słyszałam - covidowym, warto wzmacniać swoją odporność na wszelkie możliwe sposoby, zwłaszcza te naturalne. Herbata z miodem i cytryną rozgrzewa i poprawia nastrój w zimowe wieczory. To dobry prezent zwłaszcza dla osób, które zawsze wszystko mają i niczego nie potrzebują. Miód się nie psuje, może stać długo i zmieni się tylko jego konsystencja. Przy okazji, kupując miód od lokalnych pszczelarzy znów wspieramy małe biznesy. 
A może macie w rodzinie miłośnika herbat? Wtedy zestaw miodu, herbaty i czegoś słodkiego okaże się strzałem w dziesiątkę.
Uwaga! Niestety miód nie sprawdzi się dla wszystkich, ja niestety jestem uczulona i jem miód tylko pod postacią sosu do musztardowo-miodowego do sałatki, czyli w bardzo niewielkich ilościach. Zwróćcie uwagę, czy przypadkiem nie dajecie miodu osobie uczulonej. To samo odnosi się do słodyczy.


6. Najbardziej oklepane? - bon upominkowy lub skarpetki

Najbardziej oklepany z prezentów... ale zupełnie niesłusznie. Kiedyś podczas rozmowy o prezentach, koleżanka z pracy powiedziała, że jej ulubiony prezent to bon do galerii handlowej. Nie do konkretnego sklepu, tylko właśnie do całej galerii.  Nie ogranicza jej wtedy to, gdzie może wydać pieniądze i na co. Nie wiem jak jest w innych miastach, ale Galeria Jurajska w Częstochowie daje taką możliwość. Z kolei moja przyjaciółka poprosiła mnie przed swoją osiemnastkową imprezą, żebym - jeśli ktoś mnie zapyta, co chciałaby dostać - powiedziała od razu, że kartę podarunkową do określonego sklepu odzieżowego. Faktycznie, ja również lubię dostawać bony upominkowe. Jeśli ktoś nie wie co mi kupić, to na pewno nie obrażę się za kartę podarunkową, wręcz przeciwnie. To również prezent z gatunku last minute, na spokojnie zdążycie jeszcze go kupić. 

Domyślam się, że dziecko raczej nie ucieszy się z nowej pary skarpet, oczekując na jakąś super wypasioną zabawkę pod choinką, ale czy to nie jest nasza wina? Nasza i tego komercyjnego świata, który przez reklamy w telewizji i wszechobecny komercyjny kicz wmawia mu, że pod choinkę musi dostać nową konsolę, hulajnogę elektryczną, czy kolejną zabawkę interaktywną na baterie, która robi mnóstwo hałasu i szybko pójdzie w odstawkę? Nie uczmy tego najmłodszych. To, że nigdy nie dostałam laptopa, smartfona czy choćby szczeniaczka uczniaczka pod choinkę nie znaczy, że rodzice mniej mnie kochali, po prostu okazywali mi to na milion różnych innych sposobów. Oczywiście prezenty zawsze były, ale może nie aż tak drogie, nie aż tak dużo. Może po prostu te 15-20 lat temu nikt nie prześcigiwał się na social mediach ile prezentów położy pod choinką. Koniec dygresji. Jestem osobą, która bardzo cieszy się z nowych skarpetek. A w świąteczne wzory to już w ogóle. Kiedyś przeczytałam, że zakładane nowej pary skarpetek to takie miłe uczucie, jakby nasze stopy głaskały aniołki. I to prawda. Bardzo lubię to uczucie, gdy wyciągam nowiuteńką parę z paczki i zakładam na stopy. I wiem że nie tylko ja tak mam!

7. Prezenty handmade

Komu ręcznie robioną makramową śnieżynkę?


W tym roku niektórzy nie mogą sobie pozwolić na drogi prezenty. Tak się tylko powie, ale jeśli ktoś ma dużą rodzinę i każdemu wypada coś dać to uzbiera się niezła suma, nawet gdy w grę wchodzą drobiazgi jak słodycze. Dlatego nie ma się co martwić, jest wiele tutoriali i sposobów na prezenty diy. Począwszy od ręcznie robionych ciasteczek czy pierników, o których już wspominałam. Świetną opcją może też być domowy dżem czy słoik innych przetworów, ładnie zapakowany cieszy oko, a potem zostanie zjedzony ze smakiem. Przykładowa sytuacja: mój tata na pewno ucieszyłby się ze słoika grzybków marynowanych, bo bardzo je lubi. Mama w tym roku nie robiła, w naszym domu tylko on je jada, więc nie ma sensu robić dużo słoików, lepiej je ususzyć, będą do pierogów, uszek i barszczu na wigilię. I tutaj wkracza babcia z ładnie opakowanym słoiczkiem grzybków. Oczywiście to tylko taki luźny przykład. Super prezentem jest też domowa nalewka, likier, czy wino. Ja w tym roku do każdego prezentu dołączam ręcznie robioną śnieżynkę. Zakochałam się w technice makramy, co prawda na te duże, ścienne nie mam w tym momencie czasu, ale na pewno kiedyś sobie jakąś zrobię. Na razie zaczęłam od mniejszych i większych śnieżynek i aniołków. Sznurek nie jest drogi, za 20 złotych można kupić jakieś 300-500 m i wykonać wiele śnieżynek, czy innych drobiazgów. 


Na koniec mam dla Was krótki apel. Ja w tym roku specjalnie zamawiałam wcześniej prezenty. Po części chodzi o pandemię i spowodowany przez to wzrost sprzedaży internetowej. Niby staram się zawsze zamawiać prezenty wcześniej, bo nie lubię się stresować, że coś nie dojdzie, ale odkąd pracuję w sklepie internetowym, szczególnie zwracam na to uwagę. To właśnie drugi powód. Ja co prawda pracuję w dziale zagranicznym i tutaj nie ma aż takich akcji, ale allegro rządzi się swoimi prawami. Ludzie zamawiają prezenty nawet dwa dni lub dzień przed wigilią, mimo adnotacji, że produkt będzie wysłany w ciągu 3/4 dni roboczych, a potem dzwonią z rana w wigilię i rzucają tekstami "przez panią mam teraz zepsute święta. NIE DZIĘKUJĘ" (zastąpcie "zepsute" brzydszym słowem, ja nie będę przeklinać na blogu). Wczoraj koleżanka obdzwaniała klientów, których paczki miały wyjść tego dnia, że zostaną wysłane następnego, bo dostawa się opóźniła. Niektórzy rozumieją, inni bluzgają w telefon. Jakiś nieprzyjemny klient wyzwał ją, że zamiast dzwonić i pisać maila powinna się wziąć do pracy i paczki pakować to by wszystko wyszło o czasie. Nieważne, że w magazynie są inni pracownicy, a na słuchawce inni. Nieważne, że dostawa się opóźniła, bo kurierzy pracują na okrągło i nie wyrabiają. Wiadomo że dla każdego jego zamówienie jest najważniejsze, zwłaszcza jeśli to prezent i w tym całym świątecznym amoku mogą puścić nerwy, ale przecież chyba nie o to chodzi w Świętach. Następnym razem, gdy dostaniecie maila, że dostawa paczki może się opóźnić, nie wyżywajcie się proszę na pracownikach sklepów internetowych, czy (zwłaszcza!) na kurierach. Grudzień to trudny miesiąc dla tej branży. Okażmy sobie trochę empatii i zrozumienia. Bądźmy dla siebie dobrzy, chociaż na Święta.

Właśnie dlatego odnotowałam przy większości moich propozycji, że są dostępne stacjonarnie. Wiadomo że covid, pandemia, reżim sanitarny, bla bla bla. Oczywiście to są ważne tematy i nie mam zamiary ich kwestionować. Jestem jednak przekonana, że każdy będzie jeszcze załatwiał przedświąteczne sprawunki i z tego powodu i tak wyjdzie z domu. Może więc lepiej i szybciej będzie kupić coś stacjonarnie, przy okazji innych zakupów. Bądźmy po prostu ostrożni i odpowiedzialni.

1 komentarz: