Dynie. W sezonie jesiennym widzimy je na każdym kroku. Można przerobić ją dosłownie na wszystko, bo jej smak jest raczej neutralny. Na ciasto, zupę krem, makaron, co tylko chcecie. Podobno nawet kawę, choć słyszałam, że ta słynna pumpkin spice latte, to po prostu latte z przyprawą korzenną. Kolejna niepopularna opinia z mojej strony: nie cierpię dyni. Jak muszę, to zjem zupę krem lub ciasto, ale nie odczuwam jakiejś dużej przyjemności z jedzenia tego warzywa. Niemniej jednak jest to symbol jesieni i także Halloween. Na pewno nie tylko moim pierwszym skojarzeniem z tym świętem jest wydrążona dynia.
Znowu zdecydowałam się wziąć udział w projekcie u koleżanki zza zachodniej granicy. Tym razem Steffy Yps lakiert postanowiła zorganizować dla nas jesienną zabawę. Zaglądajcie na jej
bloga i
instagram. Pozwoliłam sobie odpuścić pierwszy temat, bo nie jestem i nigdy nie byłam fanką zwierzęcych wzorów. Wiem, że można to obejść, ale już wiele razy robiłam to w projektach, kiedyś zmalowałam krowie łatki, innym razem motyle... Tym razem po prostu nie miałam ochoty ;)
Dynie i inne tematy jednak bardzo mi pasują ;)
Ten przepiękny oliwkowy lakier pochodzi z najnowszej kolekcji lakierów Maga Jesień/Zima 2020 (choć na nalepce pod lakierem mam napis Jesień/Zima 2021, Maga zagięła czasoprzestrzeń? :D) i nosi oznaczenie 7Z Los Moros. Ja kupiłam go w drogerii, ale lakiery są dostępne także online, w sklepie firmowym Maga. A co sama firma pisze o swojej nowej kolekcji?
Ekspresyjna, prowokacyjna, awangardowa – Jesień/Zima 2020 to sezon zaskakujący nieszablonowymi trendami w zestawieniach kolorów!
Odrzuć schematy, przełam konwenanse, eksperymentuj – wyraź SIEBIE kolorami, które pokochali światowi projektanci mody!
Dziś subtelna, delikatna, romantyczna – jutro pewna siebie, odważna i bardzo kobieca!
źródło: www.sklep.maga-lab.pl
Ja bardzo lubię lakiery tej firmy. Formuła jest lekko gęsta, żelowa, coś jak przy lakierach hybrydowych, no i faktycznie spokojnie będzie się trzymać kilka dobrych dni, nie wiem czy aż 10, bo nie testowałam ich aż tak długo. Ale nosiłam kiedyś inny lakier z zeszłorocznej jesienno/zimowej kolekcji prawie tydzień, wszystko pięknie się trzymało. Lakiery są dwuwarstwowe, choć po pierwszej otrzymamy już niezłe krycie, schną bardzo szybko i pięknie lśnią. No i jest to produkt polski, a w dzisiejszych trudnych czasach warto stawiać na naszych!
W zdobieniu nosiłam ten lakier z matowym topem, ale na drugiej ręce zostawiłam go solo, żeby zaprezentować go w pełnej krasie. Ja jestem zakochana w oliwkowym Los Moros <3 żałuję tylko, że nie kupiłam jeszcze musztardowego Boho, zamiast niego wybrałam również piękną głęboką czerwień.
Zauważyłam też uroczy szczegół, w zeszłym roku zakrętki były złote, a w tym roku są miedziane. Ciekawy detal ;)
Od dawna miałam ochotę na paznokcie z motywem dyni, ale nie posiadałam takiego wzoru w moich płytkowych zbiorach, a że nie jestem typem, który posiada jakieś ogromne uzdolnienia plastyczne, raczej nie sięgam po pędzle i farbki.
Doczekałam się jednak halloweenowej płytki od B. loves plates -
B.09 Spooky Halloween. Tylko czekałam na jesień, aby w końcu ją użyć. Zawsze wydawało mi się, że nie przepadam za halloweenowymi paznokciami, a ja po prostu nie miałam odpowiedniej płytki! Oprócz dyni znajdziecie na niej również kilka wzorów z czaszkami, duchy, czarownice, kości czy pajęczą sieć.
Do stempli użyłam również lakieru do stempli od B. loves plates. Chodzi o moje ulubione złotko
BLP05 B. a royal gold. Wygląda pięknie zarówno w macie jak i z błyszczącym topem <3
A jak wykonałam to zdobienie? Najpierw wystemplowałam złote kropeczki (oliwkowa baza już wtedy prezentowała się cudnie!). Potem zrobiłam naklejki z dyniami metodą reverse stamping, do nich również użyłam złotego lakieru do stempli. Po przeniesieniu dyniek na paznokcie, odbiłam jeszcze raz kontur dyni za pomocą czarnego lakieru, jednak przesunęłam go o milimetr, żeby było też widać złoto.
Brzmi może jak skomplikowane zdobienie, ale wykonałam je w niecałą godzinę. A skąd o tym wiem? Bo malowałam to zdobienie podczas live na instagramie
Malinaili i
Pulinki. Dziewczyny malowały nietoperze, też miałam taki plan, ale w końcu postawiłam na dynie.
Mam nadzieję, że moje dynie Wam się podobają. Przy okazji przepraszam za ewentualne wpadki ze zdjęciami, testuję możliwości aparatu w nowym telefonie. Wydaje mi się, że są wyraźniejsze i prezentują się lepiej niż wcześniej ;)
Gorgeous pumpkin nail art, love it :-D
OdpowiedzUsuńPiękne zdobienie! To w sumie było tak, jakbyśmy malowały we trzy :D Zdjęcia bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuń