22 stycznia

Kwiaty khaki. Projekt paznokciowy u Asiulcowej.

Kwiaty khaki. Projekt paznokciowy u Asiulcowej.
Witajcie kochane ;)
Tak, wiem że projekt dobiegł końca, ale postanowiłam go dokończyć, choćby po czasie. Maluję pazurki bez przerwy, ale przez nadmiar przedmiotów i dwie specjalizacje ciężko mi wygospodarować wolną chwilę na bloga. Mam nadzieję, że w tym roku jednak uda mi się lepiej zorganizować i częściej do was pisać ;)


W ubiegłym roku bardzo polubiłam paznokcie w kolorze oliwkowym. Mam już 3 lub 4 lakiery w tym odcieniu i wciąż szukam nowych perełek. Magiczną Paproć z serii Polish Forest od Sense and Body dorwałam w Rossmannie na jesiennej promocji -49%. Takie cudeńka za ponad 3 złote?! Nosiłam go już kilkakrotnie, tym razem postawiłam na matowe wykończenie i się zakochałam. Mat pięknie podbił złote drobiny. 


Niestety zapomniałam, że matowy top schnie troszkę dłużej i pierwszy raz od bardzo bardzo dawna przydarzyły mi się pościelowe wzorki. Mimo tego małego uszczerbku mani bardzo mi się podobało i nosiłam je dobre kilka dni - uroki sesji, jedno mani na tydzień. 


Na początku chciałam zrobić zdobienie bardziej w stylu militarnym, ale postanowiłam wymyślić coś bardziej oryginalnego i wygrzebałam z szuflady naklejki wodne, których nie nosiłam od wieków. Rude kwiaty i listki w oliwkowym kolorze idealnie wpasowały się w temat khaki. Dodałam dwa złote ćwieki, jakoś tak nie mogłam się oprzeć. Wyszło dziewczęco, ale z pazurem.

Co sądzicie o połączeniu kwiatowego motywu z kolorem khaki? Czy wy też kojarzycie go raczej z militarnymi motywami?





16 stycznia

Pastelowe koronki z NCLA i Born Pretty Store.

Pastelowe koronki z NCLA i Born Pretty Store.
Witajcie kochane ;)
W przerwie między nauką na kolosy i zaliczenia popełniłam przeurocze zdobienie. Pastele i koronki to coś co lubię prawie najbardziej (no, powiedzmy na równi z kwiatami i śnieżynkami). Nosiłam to zdobienie przez prawie tydzień i w tym wydaniu nawet nie przeszkadzał mi mój 'nowy' kształt paznokci ;) 


Obydwa lakiery NCLA z serii Sivian Ayla dostałam na spotkaniu z marką. Jeśli jeszcze nie czytałyście mojej relacji, to zapraszam klik klik! Moje kolory to Rose for breakfast i Capri Sunset. Cała kolekcja składa się z pięciu lakierów i jest inspirowana donutami. Przesłodko, prawda? Możecie je kupić tutaj, a z kodem "owidiakosmetyki" otrzymacie 25% zniżki do końca stycznia!


Obydwa lakiery kryją po dwóch warstwach, nie smużą, szybko schną i na moich pazurkach trzymały się prawie tydzień. Ja je zmatowiłam, ale normalnie są błyszczące, choć może nie całkiem glossy. 
Pierwszy raz miałam na swoich pazurkach lakiery NCLA i zachwyciłam się formułą. Są z pewnością warte swojej ceny.


Miałam zostawić sam kolor, ale te pastelki aż się prosiły o maleńki dodatek. Ozdobiłam je koronką z mojej nowej płytki BPS BP-L084 (klik!) i dodałam dwie srebrne łezki (klik!). Całość prezentowała się delikatnie i elegancko. 


Przepraszam za lekko niewyraźne zdjęcia i krople deszczu widoczne na paznokciach. Mój aparat nie ogarnia gdy jest tak ciemno, więc robię zdjęcia na dworze :D

Po pierwszych testach lakierów NCLA przekonałam się na własnej skórze...ekhm na własnych paznokciach, że zachwyty są w pełni zasłużone i chcę więcej! Czekam aż Kamchatka będzie znów dostępna, bo chcę teraz wypróbować holosie! <3




03 stycznia

Kameleon. Flejksowy pyłek z Born Pretty Store.

Kameleon. Flejksowy pyłek z Born Pretty Store.
Witajcie w nowym roku!
To już mój szósty rok z blogiem. Nie sądziłam, że wytrwam aż tak długo, ale pomimo czasem znikomej aktywności, uwielbiam dla was pisać i dzielić się swoimi pomysłami ;) Mam nadzieję, że to będzie dobry rok, bardziej obfity w zdobienia i posty niż poprzedni.
Dziś pokażę wam z jakimi pazurkami wkroczyłam w 2018 rok.


Nie mogłam się zdecydować na konkretną metodę zdobienia. Długo siedziałam przed helmerem, aż postanowiłam wypróbować jedną z nowości z ostatniej paczuszki z Born Pretty. Duo- lub nawet multichromowe flejksy możecie kupić tutaj, klik! Są dostępne w ośmiu wariantach kolorystycznych. 


Ja wybrałam numer 1, czyli zielono-niebiesko-fioletowe płatki. Starałam się zrobić zdjęcia pod różnymi kątami, aby uwidocznić tę grę kolorów, choć aparat szalał. Oprócz efektu płatków, można wetrzeć flejksy jako taflę, co pozwoli uzyskać prawdziwy efekt kameleona, teoretycznie w mocnym świetle będzie też widoczne holo, bawiłam się na wzorniku i jakiegoś powalającego holoblasku to ja tam nie widziałam ;)


Jedyne co bardzo bardzo mi przeszkadza, to aplikacja. Flejki latają wszędzie, zostają na ubraniach, biurku, komputerze, dosłownie miałam wrażenie, że unoszą się w powietrzu. Naturalnie przy aplikacji tego typu pyłków zabezpieczam skórki lateksem, więc chociaż tam się nie przykleiły ;)


Za to zdziwiła mnie łatwość zmywania. Zaaplikowałam je na zwykły czarny, podeschnięty lakier i zabezpieczyłam topem. Kiedy pojawiły się odpryski, czyli po pięciu dniach zmyłam zwykłym zmywaczem i zeszło bez problemu. Spodziewałam się trudności, jak przy glitterach, ale płatki pozytywnie mnie zaskoczyły ;) Jeśli lubicie taki efekt, to mogę wam też polecić flejki w formie lakieru do paznokci, które testowałam latem: klik!

Przy okazji mam dla was kod zniżkowy: