25 sierpnia

Piórka. Sophin 341 i 87.

Witajcie po długiej nieobecności ;)
No może nie jakiejś nie wiadomo jak długiej, bo to tylko coś ponad tydzień, ale i tak czułam się troszkę źle z tym, że zostawiłam bloga samopas. Jednak czas spędzony nad morzem był tak wspaniały i mijał mi tak szybko, że nie chciałam spędzać go w internecie. 
Dziś pokażę wam piórkowe zdobienie, które miałam na paznokciach podczas moich pierwszych tegorocznych wakacji. Mnie bardzo przypadło do gustu ;)


Zdobienie powstało na wieczór przed samym wyjazdem. Miałam jechać z niebieską mozaiką, ale dość późno zauważyłam, że niestety z jednego paznokcia odprysnęła mi stemplowa naklejka i na szybko chciałam zrobić coś nowego. A że nie miałam kompletnie weny... siedziałam przed szafką z lakierami dobre pół godziny układając i przestawiając kolejne kolorowe buteleczki. Aż przypomniałam sobie o pięknych zielonych piórkach.


Piórka to oczywiście naklejki wodne, moje pochodzą z Born Pretty Store, a dokładnie z tej strony, klik! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zgarnąć wszystkie kolory ;) Wiele kształtów i rozmiarów daje sporo możliwości ;) Żeby nie było nudno, dodałam złoty trójkątny ćwiek na palcach serdecznych (klik!).


Do tego zdobienia wykorzystałam dwa lakiery Sophin: mój ulubiony beż nr 87 i prześliczny seledynowy 341 z kolekcji Macaroons. Moja opinia co do lakierów tej firmy wciąż się nie zmienia: są niezastąpione. Czasem, gdy nie mogę się zdecydować, co chciałabym namalować, po prostu sięgam po któryś lakier Sophin. Nigdy mnie nie zawodzą, prezentują się nienagannie solo, jak i w zdobieniach. Do tego schną szybko i  długo się utrzymują. Zapraszam was do odwiedzenia sklepu internetowego Sophin, klik!
Sam gradient nie wystarczył, wciąż mi czegoś brakowało, więc po chwili namysłu, dołożyłam top z zielonymi flejksami. Nie wiem czy da się to zauważyć na zdjęciu, ale prześlicznie odbijały promienie słoneczne.


Ogólnie to byłam bardzo zadowolona z tego zdobienia. Wytrzymało całe moje wakacje, dopiero po powrocie je zmyłam. Dodam tylko, że codziennie moczyłam się w wodzie, pływałam, no i ogólnie rzecz biorąc aktywnie spędzałam czas i nie oszczędzałam paznokci. Zdrapała mi się tylko jedna mała naklejka, ta z paznokcia wskazującego, bo się troszkę zadarła przy przyklejaniu. Reszta wróciła w stanie nienaruszonym. A teraz będąc nad morzem, musiałam po 4 dniach stworzyć nowy mani, a gdy wróciłam (czyli po kolejnych 4 dniach) miałam już odpryski i pęknięcia w lakierze. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało :(


Mam nadzieję, że piórkowe mani przypadnie wam do gustu tak samo jak mnie. Lubicie piórkowe klimaty, czy już was troszkę nudzą? 

















13 komentarzy: