Witajcie ;)
Nie wiem dlaczego piszę o tym lakierze dopiero teraz. Niesamowicie mnie zachwycił. Chociaż na początku nie bardzo mi się podobał ;)
Pierwszy raz widziałam go w gazecie Glamour. Pamiętacie tą akcję? U mnie w mieście w każdym kiosku był albo różowy brokat albo różowy krem. W końcu znalazłam ten kolor, ale stwierdziłam, że nie będę go kupowała, bo jest taki "zwykły". Kupiłam go w Hebe podczas letnich wyprzedaży jako parę do miętowego prince charming, ale wtedy dalej nie byłam do niego przekonana (wiecie, za 4 zł to szkoda nie kupić, choroba lakieromaniaczki :D). Pokochałam go gdy nałożyłam na pazurki pierwszą warstwę.
Kocham w tym lakierze dosłownie wszystko. Przedstawiam wam Essence The Gel nr 20 beautiful lies.
Nie, to nie błąd aparatu. Kolor wygląda totalnie inaczej w słońcu i w cieniu. W słońcu wychodzą z niego czerwone tony i ma zdecydowanie ciepłą barwę, w cieniu jest zimny i zdecydowanie przeważają w nim niebieskie tony. Ciekawy efekt. Ja nie mogłam się napatrzeć ;)
Kolejny plus to połysk. Lśni niesamowicie, jak lakier hybrydowy. I tak samo się trzyma, u mnie cały tydzień, ale słyszałam, że inne dziewczyny mają problem z trwałością lakierów tej serii. U mnie wszystkie trzymają się świetnie.
Nie mam nic do zarzucenia konsystencji. Czytając opinie o tych lakierach kilkakrotnie rzuciło mi się w oczy określenie "The Glut" zamiast "The Gel". Ja lubię bardziej treściwą konsystencję, więc mi to nie przeszkadza, że jest gęsty, ale wcale nie jest glutowaty :p (no chyba że ktoś kupił uprzednio otwarty, pozdrawiam obamcywaczy z Rossmanna).
Dzięki temu, że jest dość gęsty, kryje dobrze po 1 warstwie, ale ja z przyzwyczajenia daję 2 aby pogłębić kolor. Ale niestety nie nadaje się za bardzo do stemplowania, chyba że po bardzo jasnych kolorach.
Schnie dość szybko, ja nie mam problemu, a do spania i tak nakładam grubą warstwę wazeliny na pazurki i nie ma prawa coś się odgnieść ;)
Wykończenie totalnie kremowe, ani jednej drobinki ;)
Nie wiem jak wy, ale ja najbardziej lubię takie odcienie fioletu zimą i jesienią. Latem wolę delikatne pastele, choć nie ukrywam, że fiolet nie jest moim ulubionym kolorem. Mimo wszystko ten odcień skradł mi serce i bardzo się cieszę, że zrezygnowałam z wszelkich wzorków, ćwiek w kształcie łezki służy optycznemu wydłużeniu płytki, bo miałam wtedy mocno skrócone pazurki. Myślę, że ładnie się komponował z kolorem lakieru.
Jeśli wam się podoba odwiedźcie Hebe lub Naturę, na pewno znajdą się jeszcze ostatnie sztuki w koszykach wyprzedażowych. (widziałam w częstochowskim Hebe kilka ładnych sztuk).
Lubicie fiolety na paznokciach? Jakie odcienie preferujecie?
Cudowne <3
OdpowiedzUsuńCiekawy kolor. Lubię fiolety ogólnie.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś podobny kolorek z Essence, ale u mnie średnio się spisał ;/
OdpowiedzUsuńz tej starszej serii? bo ogólnie to mam dużo z niej i faktycznie jakościowo jest bardzo różnie :(
Usuńcudowne ♥
OdpowiedzUsuńprzepiękny kolor :)
Ładny, kiedyś nie lubiłam fioletu, a teraz często noszę na paznokciach :)
OdpowiedzUsuńja tej jesieni do niego 'dorosłam' ;)
Usuńświetny jest ten kolor <3
OdpowiedzUsuńŁadny kolor, a nie mam żadnego lakieru z tej serii. Mi bardzo dobrze ostatnio trzymał się eveline aż byłam zadziwiona, bo z reguły moje mani ma jakieś dwa dni i do zmycia :)
OdpowiedzUsuńU mnie w sumie lakiery raczej się dobrze trzymają niezależnie od marki. 4 dni bez uszczerbku to norma jeśli nie noszę żadnych wystających ozdób. Ten trzymał się tydzień i nie było tragedii, gdyby nie chęć na nowe zdobienie to mogłabym go ponosić jeszcze kilka dni :)
UsuńNie dziwię się że go pokochalas, jest piękny :-D
OdpowiedzUsuńJa akurat za takim fioletem średnio przepadam :)
OdpowiedzUsuńmam słabośc do fioletów :D
OdpowiedzUsuńJaki śliczny fiolecik, wpadam w zachwyt <3 Muszę go sobie sprawić :D
OdpowiedzUsuń