Z tą wodą męczę się już dwa lub trzy miesiące. Czytałam, że pobudza porost włosów i przedłuża świeżość, na obu właściwościach mi zależało, choć na tej pierwszej bardziej, bo nie mam problemu z przetłuszczaniem się włosów, myję głowę średnio raz na trzy dni ;)
Moja mama była bardzo zdziwiona jak wyczytała z etykietki co to jest, potem mi wyjaśniła, że niby wiadomo było do czego to służy, ale ona pamięta jak woda ta miała wielu amatorów...niekoniecznie do wcierania lecz do picia :D
A jak to jest w rzeczywistości? Niestety poprawy w stosunku do dłuższej świeżości nie zauważyłam. A co do przyspieszonego porostu to wcierałam ją w zakola aby zagęścić tam włosy i pojawiło się troszkę puszku, tzw 'baby hair', jednak nie jest to jakaś szalona ilość.
Będę jednak wcierała dalej, zobaczymy co z tego wyniknie ;) no i można spryskać włosy w ciągu dnia, wtedy faktycznie są odświeżone.
Na plus jest także zapach - troszkę jak sok jabłkowy (no i ten kolor!), ale także budzi we mnie wspomnienia z dzieciństwa, jak byłam mała to lubiłam chodzić po lesie brzozowym mojego dziadka i gaiku brzozwym za drogą, co z tego że potem (jeśli to była wiosna) zdychałam przez alergię na pyłek brzozy... I tam zdzierałam korę tych białych drzew warstwa po warstwie aż do zielonej, która przepięknie pachniała i tak śmiesznie szczypało w język jak się polizało ;) właśnie tą nutę czuję w tym kosmetyku, niestety jest 'zagłuszona' przez alkohol :(
Co do względów technicznych, butelka jest beznadziejna, z lekkiego plastiku, nieszczelna i z ogromną dziurą, dlatego ja przelałam ją do butelki z 'psikaczem' po Gliss Kur, już nie pamiętam jakim ;)
Za to pojemność jest ogromna, a cena strasznie niska.
Stosowałyście wodę brzozową? A może kojarzy wam się tak jak mojej mamie? :D
Nawet nie wiedziałam,że takie cudo istnieje, obecnie stosuje Jantar i jakiegoś szału nie ma;(
OdpowiedzUsuń