21 marca

Sophin 201

Sophin 201
Witajcie.
Pisałyście kiedyś na klawiaturze z użyciem tylko jednej ręki i w dodatku lewej? Nie? 
Ja właśnie zostałam do tego zmuszona. Za pomocą krajalnicy amputowałam sobie opuszek palca wskazującego u prawej ręki. Niestety wiąże się to z tym, że nie mogę na razie wykonywać żadnej prostej czynności, do której potrzebne są obydwie ręce. Mam nadzieję, że rana jakoś w miarę szybko się zagoi. I że nie będzie straszyć, bo to jednak prawa dłoń :( Możecie popodziwiać mojego palca w całości na dzisiejszych zdjęciach, zdążyłam przygotować je jakiś czas wcześniej.
Z góry przepraszam was za literówki, jeśli jakieś przeoczę. 


Dziś przychodzę do was z przepięknym lakierem Sophin nr 201. Dostałam go od pani Rusłany z Cosmo Art w ramach współpracy, co nie wpływa na moją opinię. 

Jednym zdaniem jest to czerwona baza, której temperatura zmienia się względem oświetlenia, jednak zdecydowanie jest to ciepły kolor - między truskawkowym, przez pomidorowy, do ceglanego. W bazie znajduje się mnóstwo holograficzego pyłku, który daje efekt rozproszonego holo. Coś wspaniałego.



Lakier właściwościami nie odbiega od innych lakierów Sophin. Kryje po dwóch warstwach, szybko wysycha, pięknie błyszczy (brak topu na zdjęciach) i dosyć długo się utrzymuje (bez topu nawet do 4 dni z lekko wytartymi końcówkami). Lubię konsystencję lakierów Sophin, bo jest dosyć rzadka, ale nie zalewa skórek, za to lekko rozprowadza się po paznokciu i możliwe jest nałożenie cienkich warstw. Przy wielu lakierach z mojej kolekcji (np. Essence) formuła praktycznie nie pozwala na nałożenie cieńszych warstw. A dodatkowym atutem jest duża pojemność, 12 ml starczy na pewno na bardzo długo, co mnie bardzo cieszy :)


Wcześniej bardzo chciałam kupić Orly Miss Conduct i Elation Generation, ale obecnie posiadam dwa magiczne Sophinki - 201 i 202. Może nie są to dokładnie odwzorowane Orly, ale mnie wystarczają do szczęścia ;) Jestem bardzo zadowolona z obydwu kolorów. Jeśli chcecie zobaczyć jego bardziej fioletowego braciszka nr 202 zapraszam tutaj.

Mam nadzieję, że mimo mojej niedyspozycji i matury czekającej tuż za rogiem, zostaniecie tu ze mną i poczekacie, aż znów będę miała więcej czasu na bardziej wymagające zdobienia :) Z mojej strony mogę wam obiecać, że jak tylko będę w stanie, to w ruch pójdą stemplowe naklejki, bo aż mnie łapki do nich świerzbią, tak się stęskniłam! ;)







16 marca

Koronka i pistacja.

Koronka i pistacja.
Witajcie ;)
W ramach czyszczenia folderu ze zdjęciami pokażę wam zdobienie, które nosiłam na początku września. Nic specjalnego, ale połączenie kolorów ogromnie mi się podobało :) Poza tym koronka... moja miłość <3 W dodatku kolory są bardzo wiosenne (ta pistacja!), więc dobrze że znalazłam je akurat teraz. U was też tak pięknie świeci słonko? <3



Jako bazę wybrałam dwa lakiery - seledynowy Carla 4D (nie jestem pewna numerka, chyba 311 ale jest troszkę starty) i nude Golden Rose Color Expert 06, a pod ostemplowane pazurki dałam saran wrap z tych właśnie dwóch lakierów. Nie mam pojęcia jakim lakierem stemplowałam, ale wiem że była to płytka BP-L020. A seledynowe perełki pochodzą z karuzeli z LadyQueen.


Jeszcze nie tak dawno dość często nosiłam długaśne paznokcie. Teraz wcale mi się nie podobają. Poza tym nawet jakbym chciała, to ostatnio mam dość osłabione paznokcie i na pewno nie utrzymałyby się takie długie szponki, zwłaszcza przy moim gapiostwie :D Krótkie są znacznie wygodniejsze i schludniejsze, ale nie wykluczam, że jak będę miała więcej czasu, to pokombinuję ze zmianą długości i kształtu ;)
Mam nadzieję, że nie przerażają was moje zasuszone skóry ;) 

Jak podoba wam się takie szybkie zdobienie? ;) Ja zakochałam się w odcieniu lakieru Carla, bo przywodzi mi na myśl lody pistacjowe! ;) 





13 marca

Sophin 184.

Sophin 184.
Witajcie :)
Dziś pokażę wam jeden z najpiękniejszych lakierów, jaki kiedykolwiek miałam na paznokciach. Zapraszam was na recenzję lakieru Sophin 184, który otrzymałam od pani Rusłany z Cosmo Art w mojej trzeciej paczuszce ambasadorskiej.


Tylko raz widziałam go na instagramie i od razu między nami "zaiskrzyło". Jeszcze nie widziałam takiego cudeńka. W kremowej szarej bazie pływa metaliczny shimmer i większe grafitowe drobinki.  Nawet nie wiem jak dokładnie nazwać to wykończenie, ale jest śliczne. Coś w rodzaju marmurka?
Jak już pisałam kilkakrotnie, lakier zamknięty jest w dużej, walcowatej buteleczce o pojemności 12 ml (i wspaniale, na długo wystarczy <3 ). Dodatkowo pędzelek jest świetny, nie za gruby, ścięty na prosto i świetnie leży w dłoni, bo trzonek jest chropowaty. 



Jeśli chodzi o użytkowanie, to będę się powtarzać, bo jest tak samo świetny jak inne Sophinki, które mam. Maluje gładko, nie zalewa skórek, choć jest dość rzadki, szybko schnie i długo się trzyma. Dla mnie lakier ideał. Schnie na coś w rodzaju satyny, nie jest ot mat, ale także nie błysk, coś pomiędzy. Na zdjęciach widzicie lakier bez topu.


Jak wam się podoba ten szaraczek? Mnie niesamowicie :) Nie mogę się doczekać aż go ozdobię, ale nie wiem jak, bo mam mnóstwo pomysłów. Polecam wszystkim ten i inne lakiery Sophin, zwłaszcza że niedawno ruszył sklep internetowy tej marki, klik, klik! Polecam z całego serduszka ;)

Dziękuję pani Rusłanie za możliwość testowania produktów Sophin ;)
Fakt, że otrzymałam lakier do recenzji nie wpłynął na moją opinię.




08 marca

Tulipany na Dzień Kobiet.

Tulipany na Dzień Kobiet.
Witajcie :)
Wszystkie kobietki, z okazji naszego święta życzę wam wszystkiego co najlepsze! 
Z jakimi kwiatami kojarzy wam się Dzień Kobiet? Mnie z czerwonymi tulipanami. Albo z czerwono-żółtymi :) Pamiętam jak już w szkole podstawowej koledzy obdarowywali dziewczynki takimi właśnie kwiatkami. Czułyśmy się wtedy takie ważne i dorosłe. Teraz kwiaty dostaję od Ukochanego, w tym roku wyjątkowo przywiózł mi ogromny bukiet czerwonych tulipanów, wyjątkowo, bo na wszystkie okazje dostaję róże. Co prawda moje tulipanowe pazurki powstały dużo wcześniej, bo jeszcze w ferie zimowe, ale sądzę, że teraz jest najlepszy czas aby udostępnić je na blogu :)


Miałam ochotę na tulipanowe zdobienie odkąd dostałam płytkę B. loves plates - B.02 flower power, o której marzyłam odkąd tylko ją zobaczyłam. Uwielbiam kwiatowe zdobienia, mam kilka płytek, ale ta konkretna jest tak wyjątkowa, że wzory nie powtarzają mi się na żadnej innej, ba, nawet nie mam podobnych wzorów. Dodatkowo jakość jest powalająca. Chociaż wciąż się uczę, bo niektóre wzorki nie chcą współpracować ze wszystkimi stemplami. jedne wolą twardsze, inne bardziej miękkie, to jest jedyne do czego mogę się przyczepić. Mam nadzieję, że moją kolekcję zasilą inne płytki B., marzy mi się jeszcze najnowsza - B. 06 classy and chic, jeśli jej jeszcze nie widziałyście to klikajcie tutaj, jest totalnie w moim stylu!



Nie jest to jakieś skomplikowane zdobienie, jednakże czasochłonne (malowałam je dwa odcinki Poldarka, na marginesie polecam miłośnikom seriali historycznych, a podczas trzeciego aplikowałam). Do zdobienia użyłam łącznie czterech lakierów, biały lakier Wibo Extreme Nails 25 jako tło, czarny B. a Dark Knight (kupiony razem z płytką B.) do stempli, Essie Geranium i Essence 38 love is in the air do kolorowania. Nie mogę pominąć milczeniem tego, jaki biały Wibo jest okropny. No po prostu nie mogę bo mnie krew zaleje. Krycie zerowe, aplikuje się ciężko, smuży i marze się po paznokciach, zalewa skórki i co tylko. Okropieństwo. niestety zużyłam swój biały My Secret prawie do cna, a w Naturze to będę może za pół roku albo nie wiadomo kiedy -.-  Muszę poszukać innej w miarę sensownej bieli, bo tym się nie da malować.




Co do naklejek stemplowych, to wykonywałam je wprost na stemplowych gumeczkach, tym razem zrobiłam je inaczej niż zwykle - najpierw wypełniłam tło na biało, a potem mazałam sobie tulipanki, bo bałam się, że przy wypełnianiu mogę wyjechać poza krawędzie. Najpierw malowałam taki czerwony 'języczek', a potem dodawałam żółtą obramówkę. Myślę, że wygląda to równie dobrze jak gradient.

Mani modyfikowałam cały czas na bieżąco, zamiast bieli na paznokciach nieakcentowanych miał być Essie Geranium, którym wypełniałam tulipany, ale na szczęście zmieniłam zdanie. Myślę, że białe pazurki ze złotymi ćwiekami wyglądają bardziej schludnie i nie robią niepotrzebnego bałaganu.

Mam nadzieję, że moje zdobienie wam się spodoba, bo ja byłam z niego ogromnie dumna :) A to się rzadko zdarza, bo jestem okropnie krytyczna wobec swoich prac ;)


06 marca

Fioletowe kwiatowe maziaje.

Fioletowe kwiatowe maziaje.
Witajcie.
Dziś pokażę wam moje jedno z ulubionych mani ostatniego czasu. Nie dość że wyglądało ładnie, to jeszcze wykonałam je w kilkanaście minut ;) Byłam bardzo z siebie zadowolona, zwłaszcza że ostatnio czas jest dla mnie towarem deficytowym i staram się wykorzystywać go jak najlepiej. Najlepiej dla mojej matury, bo dla mnie najlepiej byłoby malować, no ale nie można mieć wszystkiego. Jeszcze trochę wytrzymam, już niedużo mi zostało, choć z drugiej strony czuję ogromną presję.




Wykonanie tego mani było superproste. Wykorzystałam tylko 3 lakiery - jasny fiolet Delia P04, Golden Rose Rich Color 32 i czarny lakier do stempli B. a Dark Knight. Kwiaty pochodzą z płytki Qgirl 022, odbijałam je na stempel i dodawałam kilka fioletowych ciapek obok konturów. Żeby nie było nudno, na paznokcie pomalowane na ciemny fiolet dodałam cyrkonie z Born Pretty Store, które przepięknie opalizowały, ale nie pokryłam ich topem, bo nakleiłam je na matowy top i chyba dlatego straciły swoją opalizującą moc :D ale i tak były przeźroczyste i wyglądały idealnie aż do końca. 
Matowy top rozmazał mi gdzieniegdzie wzór, ale nie przejęłam się tym jakoś bardzo, bo całość miała wyglądać właśnie tak maziajowato ;)

Nie miałam tego w zamiarze tworząc to mani, ale potem zdałam sobie sprawę, że kojarzy mi się z 74Ines, której styl bardzo lubię i podziwiam. Jeśli jeszcze jej nie znacie, to szybko zajrzyjcie na bloga nadrobić zaległości! ;)

Jak wam się podobają takie kwiatuszki? Mnie bardzo :) Myślę, że powtórzę jeszcze to mani, ale może w innych konfiguracjach kolorystycznych.





03 marca

Trzecia paczka ambasadorska od Sophin - kilka wiosennych kolorów.

Trzecia paczka ambasadorska od Sophin - kilka wiosennych kolorów.
Witajcie :)
Dziś pokażę wam co ostatnio do mnie dotarło i co sprawiło mi dużo radości :) Zapraszam was na przegląd pięciu nowych lakierów od Sophin. Dziękuję serdecznie pani Rusłanie za paczuszkę, cieszę się ogromnie, że wciąż mam możliwość pracy z lakierami Sophin.
Odnośnie Sophin: wiecie już, że ruszył sklep internetowy tej firmy? :) Zapraszam na zakupy, klik, klik! Może któryś z moich lakierów zainspiruje was do zrobienia zakupów? ;) Ze swojej strony serdecznie polecam, są warte swojej ceny, bo jakość jest fenomenalna. 


Jak widzicie, tym razem wybrałam 3 kolory wiosenno-letnie, malinowe holo i pięknego szaraczka :) Tym razem nie wybrałam żadnego matowego lakieru, choć zasadzałam się na jeszcze jednego Matte Allure, ale byłam dzielna i się przemogłam :D Szczerze mówiąc tym razem kolory diametralnie się różnią od tych z dwóch pierwszych paczek. Wyszłam ze strefy bezpiecznej i postawiłam na bardziej odważne kolory :D


Tak kolory prezentują się na wzorniku. Mnie się wszystkie podobają <3 choć mam też swojego ulubieńca, ale o tym za chwilę.. ;)


Lakier Sophin Gellac nr 631, czyli prześliczny arbuziak. Miałam nadzieję, że w realu będzie wyglądał tak jak na zdjęciach, ale na żywo jest dużo bardziej neonowy. Jakoś przeżyję to że jest neonowy, bo jest na prawdę dość niespotykany ;) Na pewno będę go często nosiła latem na stopach, bo tam najbardziej lubię takie kolory :)


Sophin 241, to dokładnie ten kolor, który jest kolorem roku - serenity. Jasny błękit z odrobiną fioletu i szarości. Piękny kolor. Na zdjęciach jest trochę przekłamany, no cóż, słońce mnie nie rozpieszcza. Świetnie się czuję w takim odcieniu niebieskiego, więc sądzę, że tej wiosny i lata będzie częstym bywalcem na moich paznokciach :)


Sophin 335 to kolor totalnie letni. Nabrałam na niego ochoty gdy przeglądałam instagrama, bo od razu przyciągnął mój wzrok. Ale tutaj również troszkę się nacięłam, bo ma w sobie mniej bieli i żółtego niż na zdjęciach, jest ciemniejszy. Ale na lato będzie w sam raz. Marzy mi się mani z tropikalnymi kwiatami i połączeniem tego właśnie koloru z arbuzowym 631 ;)


Sophin 201 - nie mogłam się oprzeć. Mam już co prawda 202, ale jest bardziej fioletowy. 201 ma ciepłe, ceglaste tony, mnie przypomina rozgniecione truskawki okraszone holo pyłkiem. Niestety nie było słoneczka, ale to nic straconego, następnym razem postaram się pokazać wam co potrafi :)


Co prawda szary kojarzy się bardziej z zimą, ale.. no nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przytulić przepięknego Sophinka nr 184 - w jasnoszarej bazie pływa mnóstwo drobinek, na moje oko srebrnych i grafitowych, ale nie jestem pewna, bo nie miałam go jeszcze na paznokciach. W każdym razie drobinki nadają mu niepowtarzalny efekt, wydaje się taki 'miękki' i mnie osobiście kojarzy się ze sweterkiem ;) będzie idealnym tłem pod zdobienia. Mój absolutny hit! ;)


Jak wam się podobają lakiery, które wybrałam tym razem? Któryś szczególnie wam się spodobał? Mnie najbardziej przypadł do gustu szarak, choć wszystkie są przepiękne ;)