10 lutego

Brokatowe hybrydy z Aliexpress.

Korzystając jeszcze z faktu, że mamy jeszcze karnawał, chciałam Wam pokazać kilka brokatowych hybryd, które kupiłam na Aliexpress. W tym okresie bardzo popularne są wszelkie brokatowe akcenty, jak i całe paznokcie. 
Wiem, że teraz w obliczu koronawirusa z Wuhan wiele osób boi się kupować produkty pochodzące z Azji. Ja wychodzę z założenia, że póki ja i moja rodzina jest zdrowa, nie panikuję. To że w tym miesiącu nie kupiłam nic na Ali wynika z tego, że nic nie potrzebuję i bardzo usilnie staram się oszczędzać :D 




Pierwszą firmą, którą biorę na warsztat jest LILY CUTE. Kupiłam je z polecenia Belgijskiej. Zaglądajcie do jej zapisanego instastory, pokazuje na prawdę cudne hybrydy i płytki z Ali! Gdy znalazłam je w sklepie, nie byłam przekonana. Ta plastikowa buteleczka nie wygląda zbyt porządnie. Ale ciekawość mnie zżerała, więc postanowiłam poświęcić te kilka złotych i przekonać się na własnej skórze, a w zasadzie na własnych paznokciach, ile warte są te "chińskie hybrydy".




Wybrałam sobie 3 lakiery hybrydowe w kolorach pastelowo-beżowych, raczej neutralnych. Patrząc od lewej, róż  01, szary 11 i beż 06. Drobinki holo zamknięte w żelkowej bazie. Krycie jest raczej mleczne, ale można stopniować je w zależności od ilości warstw. Zależnie od tego ile drobinek uda się nam nabrać na pędzelek, będą to 3 cienkie warstwy. Nosiłam te hybrydy na rękach i na stopach, nosiła je moja siostra, mama i koleżanki mamy. Nikomu nic się nie stało, uprzedzając wszelkie pytania o ewentualne skutki uboczne. Każda z pań jest zachwycona, że hybrydy w tak neutralnych barwach, w chwili gdy padną na nie promienie słoneczne, rozbłyskają tysiącem tęczowych iskierek! 
Nie podoba mi się tylko ta nieszczęsna plastikowa buteleczka. Ma bardzo szeroki gwint, przez co na pędzelek i jego rączkę nabiera się bardzo dużo produktu, który potem ścieka. Nawet jeśli obetrzemy pędzelek, to produkt zostaje też na rączce, trzeba by każdorazowo wycierać rączkę w wacik bezpyłowy, ale wtedy marnowałoby się dużo produktu
Konsystencja jest nieco gęstsza niż przy zwykłych hybrydach, pewnie ze względu na ilość drobin.




Razem z pastelowymi holosiami zamówiłam sobie jeszcze kocie oko z serii Fantastic Galaxy. Wyróżnia się ona tym, że oprócz magnetycznego efektu, mamy jeszcze flejki i inne drobinki. Jako że nie jestem fanką efektu cat eye, postanowiłam zamówić tylko jeden i wybrałam sobie zielonozłoty 04. I to był strzał w 10, bo zakochała się w nim moja siostra. Nosiła go już kilka razy, a 2 tygodnie temu miałam przyjemność malować jej tą hybrydą paznokcie studniówkowe. Idealnie pasował do długiej szmaragdowej sukni. 
Jeśli chodzi o dane techniczne, to jest bardzo podobny do powyższych pasteli. To pierwszy hybrydowy cat eye z jakim miałam przyjemność pracować, więc ciężko mi go ocenić. Po przyłożeniu magnesu w ciągu sekundy łapie piękny pasek, czy tam inny wzorek, w zależności od tego jaki mamy magnes. Wzór nie rozjeżdża się w lampie, jest cały czas taki jak w momencie przyłożenia magnesu. Wystarczy jedna warstwa na czarnej bazie. 




Tak prezentują się wszystkie moje hybrydy LILY CUTE razem. Od siebie mogę dodać, że zdjęcia w aukcjach bardzo dobrze oddają ich kolory, co na ali wcale tak często się nie zdarza. 

Poniżej pokażę wam pędzelek, jakiego możecie się spodziewać w tych hybrydach. Zauważcie, że na zdjęciu widać trochę produktu na rączce pędzelka (to co kapało i sam pędzelek otarłam do zdjęcia,  żeby się nie pobrudzić i aby dokładnie pokazać Wam jego kształt).


Od lewej: Mistero Milano, Victoria VYNN, Eveline. Lily Cute, Neonail, Isabelle Nails




Kolejne brokatowe hybrydy pochodzą z firmy SLYGOS. Są dostępne na Aliexpress za totalne grosze. Tutaj również zwyciężyła ciekawość i dodałam 2 glittery do koszyka. 
Faktem jest też, że od dawna szukałam takich brokatowych hybryd, bo mam różne pyłki i efekty, ale czasami nie mam czasu i ochoty bawić się w wcieranie i takie tam. Jednak dużo wygodniej jest po prostu nałożyć gotowy lakier z brokatem.



Wybrałam sobie dwa lakiery: srebrny 67 i czerwony 72. Srebrny chwyciłam z sentymentu. Połączenie srebrnych heksów i czarnego maczku przypomniało mi starą serię brokatów od Golden Rose - Jolly Jewels (czy ktoś je jeszcze pamięta? :D). Z kolei czerwień z drobinkami to ukłon w stronę kultowego Ruby Pumps od China Glaze, który co roku króluje w świątecznych zdobieniach na Instagramie. 

I chociaż mają prawie identyczne buteleczki co LILY CUTE, to jakoś wygodniej nabiera się z nich produkt. Tutaj za to przeszkodą jest pędzelek. Włosia jest za dużo i jest jakieś takie... zbyt poddatne. Miałam wrażenie że maluję pędzelkiem z prawdziwego włosia, a nie takim z lakieru do paznokci. 

Mimo tych niedogodności, czerwony jest moim hitem. Nosiłam go w okresie bożonarodzeniowym na paznokciach u stóp i aż żal mi było sięgać po frezarkę. Wystarczy nałożyć jedną warstwę na czerwoną bazę, a efekt jest niesamowity. To samo tyczy się srebra, ożywi każdą stylizację. 




Poniżej możecie zobaczyć jak układa się ten pędzelek. Z czymś takim nie miałam jeszcze styczności. Raczej nie zamówię więcej hybryd od SLYGOS, właśnie ze względu na ten pędzel. O ile jeszcze przy glitterze da radę, bo i tak nakładam go na warstwę kremowego lakieru, więc nie muszę się aż tak bardzo starać, tak nie wyobrażam sobie malować nim od razu na przygotowaną do stylizacji płytkę paznokcia. 


Od lewej: Mistero Milano, Victoria VYNN, Eveline. Slygos, Neonail, Isabelle Nails

Który lakier hybrydowy najbardziej Wam się spodobał? Lubicie takie haulowe posty od czasu do czasu? Na trochę nich zrezygnowałam, ale może czas do tego wrócić? ;)

1 komentarz: