30 maja

Płytka JQ-L04 z LadyQueen.

Płytka JQ-L04 z LadyQueen.
Witajcie :)
Dzisiaj opowiem wam o jednej z dwóch płytek, które dostałam w ramach współpracy z LadyQueen. Obydwie płytki, które dostałam pochodzą z serii JQ, dziś zrecenzuję JQ-L04, którą roboczo nazywam 'roślinną'.


Pierwszy raz miałam do czynienia z płytką z tej serii. Osobiście nie mam większych zastrzeżeń, chociaż niektóre wzory mogłyby się lepiej odbijać. Najbardziej zawiodły mnie listki bambusa (środkowy rząd, pierwszy wzór od lewej), bo nie wygląda to dobrze. Wszystkie wzory zobaczycie poniżej.

Osobiście wolę płytki z plastikowymi podkładkami albo podklejone z tyłu, bo wtedy raczej ciężko jest zrobić sobie nimi krzywdę. JQ nie mają żadnych zabezpieczeń, przez co łatwo można się pokaleczyć, bo brzegi są na prawdę bardzo ostre.


Pokażę wam trzy zdobienia, które wykonałam przy pomocy tej konkretnej płytki. Pierwsze nosiłam w okresie wielkanocnym, drugie to pazurki mojej siostry i z góry przepraszam was za niedoczyszczone skórki, ale w ostatniej chwili top zalał jej skórki, a robiłam zdjęcia na szybko, bo za chwilę obydwie wychodziłyśmy, a trzecie miałam na maturze z niemieckiego ;)




Jak wam się podobają moje zdobienia? :) Jeśli macie ochotę wypróbować tę konkretną płytkę, to zapraszam tutaj, klik! Zapraszam też do zapoznania się z ofertą całego sklepu, znajdziecie tam nie tylko paznokciowe rzeczy ;) Dodatkowo mam dla was kod na 15% zniżki:




20 maja

Różyczki inspirowane Cieniem - spóźniony prezent urodzinowy dla The Cieniu.

Różyczki inspirowane Cieniem - spóźniony prezent urodzinowy dla The Cieniu.
Witajcie ;)
Dzisiaj bardzo pozytywny post. Wczoraj skończyłam matury i czuję się tak wspaniale.. udało mi się zdać i polski i niemiecki ustny na 100%, a odkąd mamy nową maturę, to na prawdę dobrze zdać polski jest nie lada wyczynem ;) Czuję się jakby spadł mi z barków ogromny ciężar :)

Własnie z tego względu jest to dość spóźniony, bo aż 8 dni, post ;) 12 maja jedna z moich ulubionych bloggerek - The Cieniu obchodziła urodziny. Paulina w ramach prezentu zażyczyła sobie, aby udostępnić któreś z jej zdobień tam gdzie chcemy. Ja jednak stwierdziłam, że to doskonała okazja aby stworzyć mani, które od dawna chodziło mi po głowie.


Pewnie wiecie już, że uwielbiam kwiaty na paznokciach każdej maści i rodzaju. Nie mogłam przejść obojętnie obok tego zdobienia Pauliny. Co tam ja, skoro nawet jurorzy w konkursie Winstonii przyznali jej pierwsze miejsce za tę pracę! 


Mam nadzieję, że kochana Cieniu nie obrazi się, że zainspirowałam się jej wspaniałą pracą i stworzyłam troszkę nieudolne dzieło. Niestety wyszłam z wprawy przez kontuzję palca i choć już jest dobrze, to czuć 6 tygodni nieużywania prawej ręki, mam nadzieję, że trochę treningu i znów postawienie w miarę prostej kreski nie będzie sprawiała mi trudności ;)


Do tego zdobienia użyłam troszkę innego koloru podkładowego, bo zamiast nude użyłam pastelowego neona Color Club Disko's not dead, i dodałam do niego Sophinka z serii Matte Allure nr 353. Całość zmatowiłam, żeby się ładnie komponowało z Sophinem i dołączyłam jeszcze 2 kryształki, ale jakoś wyjątkowo mi zmatowiły, nie wiem dlaczego. Różyczki to naturalnie farbki akrylowe.


Przepraszam was za suche skórki, nie mogę z nimi dojść do ładu, tutaj i tak wyglądają na dosyć ogarnięte, bo potraktowałam je olejem kokosowym. I na zdjęciach widać jakieś dziwne zagniecenie na fioletowym lakierze, na żywo tego nie było widać. 

Jeśli jeszcze nie znacie Pauliny i jej bloga, to gnajcie szybko nadrobić :) 
Kochany Cieniu, życzę Ci wszystkiego co najlepsze, duuużo lisków, jednorożców, farbek akrylowych, stemplowania, holo, glitteru i innych wspaniałych lakieromaniackich rzeczy, sukcesów w blogowaniu, życiu zawodowym i osobistym. Uściski dla Ciebie i Bułki od cioci Owidii :) <3


16 maja

Sophin 335 - recenzja i zdobienie.

Sophin 335 - recenzja i zdobienie.
Witajcie :)
Dziś przychodzę do was z dwa w jednym, czyli recenzja pomarańczowego lakieru Sophin 335 i zdobienie, do którego go użyłam :)


Gdy wybierałam ten kolor do recenzji, to kierowałam się zdjęciami z instagrama. Na nich ukazany był przepiękny żółtopomarańczowy żelek, coś mniej więcej w kolorze płatków słonecznika z domieszką pomarańczu, ale w rzeczywistości jest to klasyczny pomarańcz. No ale nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło, nie mam żadnego takiego pomarańczu w swojej kolekcji, a czasem się przydaje, np do wzorków. Jedno z moich ulubionych połączeń kolorystycznych zobaczycie pod spodem :)


Sophin 335, czyli klasyczny odcień pomarańczu, idealny na lato. Niestety odcień mojej skóry niezbyt dobrze komponuje się z tym odcieniem, ale uwierzcie, że przy innej karnacji wygląda genialnie. A jeśli używam go do wzorków to również zachwyca. 
Ciężko mi opisać ten kolor, ale jednym zdaniem są to lody mango z dużą dawką pomarańczu. (uwielbiam opisywać kolory poprzez jedzenie :D ).


Technicznie pomarańczowy Sophinek nie odbiega od pozostałych. Jednak zauważyłam dwie małe różnice. Ten konkretny egzemplarz jest gęstszy od innych Sophinów z mojej gromadki i schnie do innego wykończenia, nie jest to typowy błysk. Porównałabym to wykończenie do wax matt z My Secret. Mimo innego wykończenia wysycha bardzo szybko. Chociaż jest gęstszy, to nie rozlewa się po skórkach. Nie farbuje paznokci, za co ma ogromnego plusa, bo inne lakiery w odcieniach pomarańczu, żółci i zieleni zawsze mi to robią. Kryje po dwóch warstwach, nie wiem dlaczego na zdjęciach widać prześwity, w realu nie dało się tego zauważyć.


A oto moje zdobienie, totalna prostota. Pomarańcz kojarzy mi się z azteckimi motywami, więc postanowiłam dołożyć coś właśnie w tym stylu. Dodałam pomarańczowe kropki nie jako reverse stamping, bo jestem leniwa, nałożyłam je sondą już na gotowy stempel. Z jednej strony było bardzo proste, z drugiej strony bardzo mi się podobało. Wzór pochodzi z płytki JQ-L10 z ostatniego postu :)


Towarzysz pomarańczki, to najpiękniejszy szarak z mojej kolekcji. No spójrzcie tylko na te drobinki, czyż nie są urocze? :)
O Sophinie 184 pisałam tutaj, klik! Moje nastawienie do niego nie zmieniło się, mało tego, kocham go na tyle, że postanowiłam zabrać go ze sobą na maturę, był moim talizmanem na paznokciach ;) 


Jeśli spodobała wam się moja pomarańczka, to zapraszam was do sklepu internetowego marki. Mam nadzieję, że znajdziecie tam coś dla siebie, w takim asortymencie można się po prostu zgubić ;) Ten konkretny egzemplarz znajdziecie tutaj.

Pragnę podziękować serdecznie pani Rusłanie z Cosmo Art za obdarzenie mnie zaufaniem i ofiarowanie kolejnych maluszków do zrecenzowania. Praca z lakierami Sophin to sama przyjemność i jestem ogromnie szczęśliwa mogąc o nich pisać i tworzyć dzięki nim nowe zdobienia. Nie ma to wpływu na moją opinię, zawsze powtarzam, że jest ona oparta na moich odczuciach i obserwacjach.

Jednocześnie pragnę przeprosić, że ostatnio pokazywałam same swatche i jedynie proste zdobienia, ale czas matur się już kończy, więc niedługo zobaczycie na co mnie stać ;) mam już w zanadrzu parę nowych zdobień, będę sukcesywnie wrzucać je na bloga ;)




14 maja

Współpraca z LadyQueen IV.

Współpraca z LadyQueen IV.
Witajcie :)
Uff, jeszcze tylko ustne i będę miała spokój, ale na tę cześć matur nie muszę się przygotowywać jakoś bardzo, więc przychodzę tu dzisiaj do was :)

Przed samą Wielkanocą zapukał do mnie listonosz i przyniósł mi dwie paczuszki z dalekiej Azji. Jedną z nich zobaczycie dziś - współpraca z Lady Queen, druga to moje zakupy za punkty z Born Pretty Store, więc pokażę je wam dopiero w zbiorczym poście zakupowym :) Było mi bardzo smutno, bo chciałam wypróbować wszystko na raz, a akurat niecały tydzień wcześniej mój palec miał wypadek i nie bardzo mogłam malować... Ale mimo wszystko po ketonalu tak się rozpędziłam, że zrobiłam wielkanocne pazurki sobie, siostrze i babci ;)

Tym razem zamówiłam sobie dwie duże płytki i duży stempel.


Wybrałam tę płytkę, bo ma ją moja przyjaciółka i bardzo mi się podobała, a poza tym nie mam żadnych azteckich wzorów w swojej kolekcji. Jestem z niej bardzo zadowolona, wszystkie wzory 'działają' bardzo dobrze ;)


Kwiatków nigdy dość ;) A w tej płytce najbardziej urzekły mnie listki bambusa, baldachy barszczu sosnowskiego :D, listek akacji i serwetki z dolnego rzędu ;) ta płytka również współpracuje świetnie :)


Duży stempel wybrałam, bo zawiodłam się na identycznym z BPS, wcale nie pobiera wzorku z płytki i jest matowy, ogólnie dość dziwny i nie lubię tego gagatka. Chciałam jednak spróbować czegoś podobnego, bo takie stemple zbierają same pozytywne recenzje. Ten jest idealny i na prawdę uwielbiam go używać :) Ale więcej o nim napiszę w osobnym poście ;)

Jeśli macie ochotę na te lub inne produkty, to zapraszam was na stronę sklepu. Pamiętajcie aby wykorzystać mój kod na 15% zniżki:





08 maja

Jestem w niebie - Sophin 241.

Jestem w niebie - Sophin 241.
Witajcie :)
Uff, dziś odetchnęłam z ulgą. Jestem już po polskim i matematyce, a w piątek miałam wolne - uroki zdawania języka niemieckiego :D mam nadzieję, że nic nie zawaliłam, ale stres już w dużej mierze ze mnie uszedł, zacznie na nowo się dopiero przed ustnymi, bo z niemieckiego boję się tylko rozszerzonego wypracowania. 


Sophin 241 to przepiękny odcień błękitu, ma w sobie delikatne fioletowe tony. Trochę przypomina serenity, czyli kolor roku 2016 ;)
Jak wiecie (lub nie wiecie) uwielbiam niebieskie lakiery do paznokci wszelkiej maści, dobrze się w nich czuję i myślę, że dobrze się komponują z moją karnacją. A takie odcienie wpadające w fiolet i szarość to moje ulubione. 


Lakiery Sophin są na prawdę pierwszorzędne, żaden mnie jeszcze nie zawiódł. Uwielbiam je za konsystencję, czas schnięcia i długość utrzymywania się na paznokciach. Lubię w nich także blaski, wcale nie potrzebują topu, choć ja łączę je z topem UV tej samej firmy, który imituje lakier hybrydowy bez użycia lampy. Wtedy mogę cieszyć się nieskazitelnymi pazurkami ponad tydzień, nawet do 10 dni! mało tego, top ten nie wyciera się, więc przez cały czas noszenia, paznokcie lśnią jak szkło. Numer 241 nie ustępuje pozostałym z mojej kolekcji, a do tego sądzę, że niebieściak będzie moim ulubieńcem na lato <3


Teraz możecie kupować lakiery i preparaty Sophin poprzez stronę internetową sklepu. Polecam, na prawdę warto wypróbować lakiery tej firmy, moim zdaniem nie odstają od marek takich jak OPI czy Essie, wręcz przeciwnie. Lakier 241 możecie kupić tutaj, klik!


Przepraszam was za stan moich paznokci i skórek, staram się bardzo, ale wiecie jak to jest. Stres, brak czasu i trach, paznokcie pękają. Mam ogromny problem z pęknięciem na paznokciu wskazującym u lewej ręki, czyli teraz mojej zdjęciowej. Obcinam wciąż na krótko, praktycznie na zero, a i tak odrasta z pęknięciem, które potem się rozdwaja i tworzy dziurę. Grrrr... Mam nadzieję, że zmiana odżywki na jakiś czas pomoże i przywróci moje pazurki do jako takiego stanu..


Muszę się wam jednak pochwalić, że mój obcięty palec powraca do formy, choć nie mogę jeszcze robić wszystkiego, to pomalowałam paznokcia na tym palcu pierwszy raz od 6 tygodni na zakończenie szkoły. Niestety odróżnia się kształtem (nie mogę położyć pilniczka żeby zrobić z niego migdałka), ale mam nadzieję, że jeszcze się troszkę 'naprawi' ;)

Polecam wam lakiery Sophin z ręką na sercu. Nie wpływa na to fakt, że dostałam je do recenzji jako ambasadorka marki. Jeśli ktoś ich spróbuje, to sam potwierdzi, że to na prawdę wybitne produkty. Dziękuję serdecznie pani Rusłanie, za obdarzenie mnie zaufaniem :)