17 kwietnia

Manhattan Lotus Effect 67N.

Manhattan Lotus Effect 67N.
Witajcie po przerwie! Niestety przez chorobę i zajęcia szkolne nie mogłam wyrobić z blogiem, ba! Nawet na malowanie paznokci nie miałam czasu :( Dałam im spokój i moczyły się w olejku rycynowym ;). Zaległości w czytaniu już nadrobiłam ;) 
Jak jeszcze leżałam w łóżku, to przypomniało mi się, że mam bardzo fajny fioletowy lakier, wcale nie wiosenny, ale nagle zapragnęłam mieć go na paznokciach. Akurat miałam paznokcie pomalowane odżywką, więc ruszyłam do lakierowej szufladki i wróciłam do łóżka. Tak, malowałam paznokcie na leżąco :D nie miałam siły i ochoty ślęczeć nad biurkiem ;)
Lakier ten ma swoją historię, dostałam go od Kasi w zeszłym roku jako spóźniony prezent na urodziny ;) Dziękuję! ;)

Lubię nim malować ;) ma dobrą konsystencję, nie rozlewa się po skórkach, schnie w normie, nie brudzi skórek przy zmywaniu. Jedyne do czego mogę się doczepić, to to że zbyt dużo lakieru nabiera się na pędzelek. Dodatkowo trzeba umiejętnie malować żeby nie powstawały prześwity, mnie powstały, bo malowałam na leżąco i o zmierzchu bez lampki :D

A i jeszcze nie chce ładnie oddać koloru na zdjęciu. Musicie mi uwierzyć na słowo, że jest to dość ciemny, szary  fiolet, bardziej przesunięty w stronę czerwieni niż niebieskiego. Na zdjęciach wychodzi zbyt jasny i ciepły.

Za to buteleczka jest taka jak lubię - płaska, ustawna. Okrągłe, walcowate czy kanciaste jak GR Paris strasznie ciężko ustawić w szufladce, za każdym otwieraniem się beznadziejnie rozsuwają...:/ 
Tak, kolor znacząco odbiega od koloru w buteleczce, jednak w buteleczce jest delikatniejszy, a na paznokciach bardziej szary, poważny.
Tu wygląda już troszkę lepiej, jednak wciąż brak mu tego ciepła, czerwonych tonów.

A następnego dnia wymyśliłam sobie flejksy do tego ;)


 Mam nadzieję, że moje paznokcie mimo malowania w dziwacznej pozycji nie wyszły tak źle ;)


Podoba mi się i solo i z błyskotkami ;) Co o nim myślicie?

07 kwietnia

O dwóch lakierach ślicznych tylko w buteleczce.

O dwóch lakierach ślicznych tylko w buteleczce.
Hej ;) Zapraszam na mani w wiosennych barwach ;)
Pokażę wam dwa lakiery, które zauroczyły mnie w buteleczkach, a na paznokciach już nie jest niestety tak pięknie.. 
Essence 150 upper green side i Golden Rose JJ 119

Essence kupiłam będąc na wakacjach. Zajrzałam do Natury w Kołobrzegu (tak, muszę zjechać całą Polskę, aby odwiedzić tę drogerię -.-) i akurat była promocja na te lakiery. Bardzo mi się podobał od dłuższego czasu, ten niebieski shimmer w zielonej bazie mnie zauroczył ;) 
Szkoda tylko, że na paznokciach go nie widać. Wcale a wcale. Do tego jest strasznie gęsty szybko zasycha, dlatego ciężko nałożyć drugą warstwę, długo jest gumowaty, a jak wyschnie, to ma takie toporne wykończenie. Jak jakiś plastik..:.( A do tego za niedługi czas odchodzi płatami :/ kiepsko.

Ten brokat bardzo mi się podoba w buteleczce, ale na paznokciach, niezależnie od koloru wygląda brzydko. Jedynie na paznokciach mojej przyjaciółki na fioletowej bazie wyglądał ładnie, poza tym wstręciuch straszny :(

Szkoda, że nie są takie jak liczyłam. Oba lakiery mają duży potencjał. Zieleń jest wyjątkowa, bo ani to mięta, ani limonka. No może taka rozbielona limonka, przyjemny kolor.. No a JJ to JJ w końcu ;)


Gdyby tylko było widać ten piękny, iskrzący na niebiesko shimmer.. W buteleczce jest bardzo wyraźny, strasznie żałuję, że nie widać tego na paznokciu :( Na zdjęciu też nie chciał się pokazać.
Bardzo lubię obie firmy lakierowe, raczej nie trafiam na lakiery, z których nie jestem zadowolona. Mam nadzieję, że to jedne z nielicznych lakierowych wstręciuszków, które napotkam na swojej drodze.





03 kwietnia

Złoty frencz.

Złoty frencz.
Witajcie ;) dziś pokażę wam pazurki, z których na początku nie byłam zadowolona, ale potem bardzo dobrze mi się nosiło ;).
Powstały tylko i wyłącznie dlatego, że razem z klasą przygotowywaliśmy Olimp na dzień wiosny i wszyscy mieliśmy się przebrać za bogów greckich, potrzebowałam więc czegoś złotego ;)
Nie chciałam dawać złota na całą płytkę, nie pasowało mi to tutaj. Chciałam pociapać sobie złote końcówki, ale takie pomalowałam przyjaciółce, więc stanęło na złotym frenczu.
Połączyłam lakier Wibo z serii Trends Nude nr 3  (lub 5, nie jestem pewna, mam lekko starty numerek) i złotko GR z serii Jolly Jewels.. Lubię go, jest idealny do frencza. Mleczny, płytka nim pokryta wygląda na zdrową, zadbaną, nie widać przebarwień.

Dobrze nosiło mi się te paznokcie. Dawno nie miałam nic tak delikatnego i powiem wam, że to ciekawa odmiana ;) Mimo że na początku nie byłam zadowolona.  
Chyba powinnam częściej decydować się na takie 'lekkie' paznokcie ;)
A paznokcie Zuzi prezentowały się tak: 
Jej ręka jest pod spodem ;) uwielbiam jej paznokcie, ma tak drobne dłonie jak ja, jednak ma szersze paznokcie i bardzo pasuje jej kwadratowy kształt ;) 
Jej pomalowałam lakierem Eveline, który już pokazywałam na blogu, w tym samym połączeniu klik!
Jak na paznokcie malowane w szkole, to prezentowały się świetnie ;)

Jak wam się podoba złota wariacja na temat frencza?


02 kwietnia

Nowości marca.

Nowości marca.
Hej ;)
Dziś pokażę wam co kupiłam w marcu ;) troszkę tego więcej niż w poprzednim miesiącu :) tym razem bardziej lakierowo ;)
Pewnego uroczego dnia niesamowicie zaskoczyła mnie w Rossmannie 'cena na do widzenia' na te dwa rodzaje żeli OS, kosztowały 3,45zł. Jeszcze nigdy nie widziałam tych żeli w tej cenie, więc capnęłam oba i pobiegłam do kasy ;) Wersję cytrynową już miałam, ślicznie pachnie, świeżo, w sam raz na upały, które już niedługo ;) z kolei wersja pomarańcza z lukrecją to dla mnie nowość, ale pasuje ;) to dla tego, że nie czuć w nim za bardzo lukrecji jako takiej, tylko pomarańczę przełamaną czymś słodkim ;)
Żałuję, że kupiłam od razu w pierwszym Rossmannie co mi wpadło w łapki. W kolejnym wyprzedawali w tych samych cenach wersję pomarańcza z czekoladą (delicje!) i limonkę. Kupiłabym jeszcze dwa (ta cena..;) ale rodzice wygoniliby mnie chyba z łazienki za takie zapasy ;)
Jaśminowa wersja Kallosa, bo skończyła mi się mleczna, a bardzo chciałam spróbować czegoś nowego ;)
(dla ciekawych moja opinia o Kallos Latte - klik klik! )
I bardzo ciekawy piaskowy cukierasek Essence, również pisałam już o nim na blogu - klik klik!
Moją ukochaną pomadkę kupiłam w Outlecie kosmetycznym. W Częstochowie są już 3 ;) lubię tam robić zakupy, czasem są takie same ceny, a czasem mocno konkurencyjne. Pomadki Nivea w zależności od drogerii w regularnej cenie kosztują zwykle ok 9 zł, a tu 5,50 ;)
Liner Wibo, bo mój stary właśnie się kończy, a okazał się świetny ;)
Lakiery i wymarzoną bazę Peel off capnęłam u Sajjidy na wyprzedaży ;) (klik klik!)
Sondę zakupiłam w Częstochowskiej hurtowni paznokciowej AR Style ;) mają szeroki asortyment, wszystko do paznokci ;)
Krem do rąk i paznokci zawierający ekstrakt z Neroli to mój zapachowy ideał ;) Przekonałam się do tej firmy po nieudanym cynamonowym kremie, który śmierdział niesamowicie.
Serum do końcówek Joanna 'Z apteczki babuni', wybrałam je choć miałam zamiar wziąć Rzepę. Jednak zapach był odrzucający. 
Korektor Miss Sporty z nowej linii So Clear. Mnie pasuje ;) Muszę tylko uważać, bo w ciągu dnia puder się wyciera, a on zostaje i może się zbyt odcinać od skóry.
A tu moja nagroda od Wibo za II miejsce w kwiatowym konkursie ;) Więcej na ten temat (swatche lakierów i moja praca) tutaj kilk klik!

Chcecie coś zobaczyć w pierwszej kolejności? ;)